|
sama żyła ze sobą i swoimi problemami, czekała aż on przestanie ją ranić.
|
|
|
dlaczego ludzie się rozstają? jak można kochać, a później nienawidzić. przecież miało się tyle wspólnych planów, marzeń i pragnień. przecież tyle cudownych chwil spędzonych razem, tyle uśmiechów i tyle zmysłowych spojrzeń wymienionych między sobą. tyle rozmów, tyle wsparcia, tyle sytuacji, tyle wspomnień. tyle słów, że się kocha, że się potrzebuje. i tak po tym wszystkim po prostu koniec? nie znamy się?
|
|
|
Boże powiedz mi. to on na mnie nie zasługuje, czy ja na niego?
|
|
|
jeśli ktoś był dla ciebie ważny, nie zapomnisz go. i nieważne czy był to kochanek, przyjaciel a nawet chomik.
|
|
|
a co do reszty, trzeba być kretynem, trzeba być poetą, trzeba nie mieć paru klepek, ażeby tracić choćby pięć minut na nostalgie, z którymi można sobie poradzić w sekundę.
|
|
|
wiesz czego brakowało mi wtedy najbardziej? godzinnych rozmów, nie żadnych konkretnych, wszystkich, nawet tych zupełnie bez sensu. brakowało mi tego uśmiechu, tekstów typu "mała mów co się dzieje, razem ogarniemy". brakowało mi tej ironii w głosie. brakowało mi tego łobuzerskiego uśmiechu. tego magicznego błysku w oczach. brakowało mi ciebie.
|
|
|
choćbyś wszystkie przeszedł drogi, nie dotrzesz do granicy duszy, taka w niej głębia. natura rzeczy lubi się ukrywać.
|
|
|
- zgadnij kto to. - właścicielką zimnych rąk, jesteś tylko ty, kochanie.
|
|
|
dawno, dawno temu, za górami, za lasami... niegodziwiec rozkochał w sobie naiwną księżniczkę. historia dobiegła końca, happy endu nie było. jednak ona zatykała uszy na wieść o morałach, czekała wciąż z nadzieją na kolejny tom.
|
|
|
za tysiąc lat może jednak się spotkają. może odbudują to, co zamarzło w nich, kiedy przyszły pierwsze, chłodne dni.
|
|
|
kolejny raz widząc jej podbite oko i słysząc słowa: "przecież go kocham", już jej nie pocieszałam i nie mówiłam, że wszystko będzie dobrze. spojrzałam na nią z góry i ze słowami: "on przecież też cię kocha, tylko, że bardziej okazuje uczucia", odwróciłam się i poszłam w swoją stronę. byłam dumna, że to powiedziałam, tak samo jak w dniu, kiedy to ja zostawiłam takiego skurwysyna.
|
|
|
nie chcę się zmieniać. chcę, aby pozostał we mnie ten urok dziecka, ta magia doceniania chwili, ten zachwyt nad światem, ta ufność, wiara w miłość. nie chcę dorosnąć i zdjąć różowych okularów. nie chcę być rozsądna, poprawna, robić tego, co powinnam. najbardziej pragnę pozostać sobą... roztrzepaną, roześmianą, zakręconą.
|
|
|
|