|
zła kobieta była, zła, zła kobieta.
|
|
|
rozstanie boli tak bardzo dlatego, że nasze dusze stanowią jedno. może zawsze tak było i może na zawsze tak pozostanie. może przed tym wcieleniem żyliśmy po tysiąc razy i w każdym życiu siebie odnajdowaliśmy. i może za każdym razem z tego samego powodu nas rozdzielano. co oznaczałoby, że dzisiejsze pożegnanie równa się pożegnaniu sprzed dziesięciu tysięcy lat i stanowi preludium przyszłego pożegnania.
|
|
|
ale brutalna i przedłużająca się rozłąka pomogła im upewnić się, że nie potrafią żyć z dala od siebie, i wobec tej prawdy, która nagle wyszła na jaw, dżuma była drobnostką.
|
|
|
całe życie czekam na właściwy moment, żeby ci powiedzieć co czuję. wiesz, próbuję ci powiedzieć, że cię potrzebuję.
|
|
|
niewielu jest ludzi, których prawdziwie kocham, a jeszcze mniej takich, o których mam dobre mniemanie. im więcej poznaję świat, tym mniej mi się podoba, a każdy dzień utwierdza mnie w przekonaniu o ludzkiej niestałości i o tym, jak mało można ufać pozorom cnoty czy rozumu.
|
|
|
wszystko ciebie mi przypomina. w każdej rzeczy potrafię znaleźć jakieś powiązanie. nie wiem, ile jeszcze czasu będzie musiało minąć, żebym raz na zawsze wyrzuciła cię z mojego życia.
|
|
|
ciekawe czy wie jak mnie niszczy, ile razy na dzień doprowadza mnie do chociażby minimalnego cierpienia. nie wybucham od razu płaczem, nie krzyczę, nie niszczę wszystkiego co trafi mi się pod ręką, a zwyczajnie kruszę się od środka. z każdym z jego najdrobniejszych posunięć od mojego serca odpada jakaś niewielka cząstka. biorąc pod uwagę częstotliwość tego zjawiska - wkrótce zginę.
|
|
|
już nie płaczę kiedy podnosisz głos. przestaje mi zależeć na czymkolwiek, poddałam się.
|
|
|
dotyk twój i niczego już nie jestem pewna.
|
|
|
garść psychotropowych tablet i łyk zimnego pilsa.
|
|
|
ja nie umiem żyć z ludźmi, więc wywieram na nich presję.
|
|
|
idziemy przed siebie do celu tą sama drogą, to cię zniszczy jak bieluń, lekarze nie pomogą.
|
|
|
|