 |
chcę zasnąć i się nie obudzić, odciąć od życia by zacząć żyć, pierdolony paradoks, a jedyny sens? to kolejna kropla krwi spływająca wzłuż nadgarstka, to kolejna kreska na blacie. złudne szczęście, na moment ratuje martwe serce, żyjesz będąc martwym, to nie iluzja, a marna rzeczywistość, to realia niszczące codzienność, w której to co masz teraz, to co Twoje, nie ma już znaczenia. / endoftime.
|
|
 |
wszystko, co mogę teraz zrobić to czekać. czekać na szczęście./
|
|
 |
nie wiem czy ja tu cokolwiek jeszcze czuję. wszystko jakby zbladło i przestało mieć znaczenie. wszystko. łącznie ze mną. przecież to było tak okropnie skomplikowane. pomieszane i takie "awr"... a teraz? teraz nie ma nic. jebie mnie to.../
|
|
 |
oddałabym wszystko byleby móc po prostu cofnąć czas. zmienić parę cholernie ważnych rzeczy... a później wrócić tu, gdzie jestem. do przegrzanego laptopa, chłodnej herbaty i smutnej piosenki gdzieś tam ulatującej obok, /
|
|
 |
and what if you can't love me any more? /
|
|
 |
pomimo wszystko, wciąż godzinami potrafię wpatrywać się w kolor Jego tęczówek, w Jego uśmiech i te dwa dołeczki w policzkach, które zawsze tak uwielbiałam. potrafię śmiać się ledwo łapiąc oddech i nie przestawać się uśmiechać, słodko marszczyć czoło fochając się, tylko po to by znów mnie przytulił. piszczeć na środku ulicy, albo w centrum handlowym, byle narobić Mu wstydu, a w MC'Donaldzie przy wszystkich walczyć o ostatnią frytkę, o ostatni łyk coca-coli. kiedy jest zajęty, co chwilę przeszkadzać i zaczepiać, ostatecznie na koniec lądować na łóżku, i być za karę przez Niego zgniatana. bezustannie zrzucać Go na podłogę, kopać, wyzywać i droczyć się o wszystko, jak małe dziecko, wciąż potrafię, wciąż będąc przy Nim. / endoftme.
|
|
 |
W życiu każdego człowieka istnieje punkt zwrotny. Jest to chwila, kiedy człowiek musi sam siebie zaakceptować. Już nie chodzi o to, jakim się ma stać. Chodzi o to, jaki jest i jakim pozostanie. Jest pan zbyt młody, by znać to z własnego doświadczenia. Pan znajduje się jeszcze w stadium stawania się, nie bycia.
|
|
 |
zero starań by zacząć wszystko na nowo, by odbudować to co zburzone. złączyć dwa końce nitki, choć tak nieidealnie, to połączyć je w całość, i znów starać się, o każde z uderzeń serca drugiej osoby, znów kochać. / endoftime.
|
|
 |
a ja głupia, nadam mam nadzieję. tą pieprzoną nadzieję, że coś się jeszcze ułoży./
|
|
 |
muszę być silna i dać sobie radę. nie mam pojęcia jak to zrobić. jestem słaba i nie potrafię sobie z tym poradzić../
|
|
 |
jak ja bym chciała, żeby on chociaż się ze mną normalnie przywitał, albo sensownie zagadał. może spojrzał jak kiedyś, przeciągle.... przywrócił mnie do życia. okazał odrobinę zainteresowania. nie znęcał się podrywaniem kogoś innego. bo to boli podwójnie. przepraszam, ze jestem taka beznadziejna ale kiedyś potrafił w tym coś dostrzec, a ja ożywiłam świadomość, że może faktycznie to coś istnieje, że jest we mnie coś. czuję się taka pusta. pełna pustej rozpaczy./
|
|
|
|