 |
Jesteś tu prawda? Znowu wracasz, by rozdrapać stare rany, by znowu świadomie zadać sobie ból.. Wiesz co to oznacza? Cały czas żyjesz tym co było, żyjesz nim a to Cię niszczy. Kawałek po kawałku Twoje serce obumiera. On znowu zabiera Ci tlen, jak kiedyś... pamiętasz? Przypomnij sobie czy warto! Wstań i zawalcz o sobie! Nie o niego bo on o Ciebie nie walczył nigdy. O siebie! Bądź dumna i silna jak nigdy dotąd! Unieś wysoko głowę i nie daj sobie płuc w twarz! Jesteś zbyt wartościowa by całe życie spędzić na kolanach.. pamiętaj! [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Sentymenty uciekają mi przez oczy. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Tak teraz wygląda mój świat. To niezmierzona przestrzeń między nim a mną. Mój własny świat, NASZ świat bez zawistnych spojrzeń, zazdrości i kłamstwa. Bez zbędnych upiększeń i naciąganej prawdy. Lubię go... ponad wszystko. Kocham tą wyjątkowość, na każdy sposób. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Kwarantanna nie skończy się szybko! Wróćmy tu proszę! Wszyscy.. tak jak kilka lat temu!
|
|
 |
Obiecaj mi tylko jedno, że nigdy nie przestaniemy być dla siebie ważni. Nigdy nie zapomnimy co nas łączyło.
|
|
 |
jestem desperatką. z brakiem jakiejkolwiek racjonalności. budzę się w środku nocy i biorąc szklankę mineralnej do dłoni pałętam się po całym domu z nadzieją, że w końcu zgubię Cię gdzieś po drodze. otwieram okno mojego pokoju na oścież nie zważając na deszcz. siadam na parapecie, zachłystując się chłodnym powietrzem. wpatruję się w księżyc, który jest równie beznamiętny jak Twoje źrenice na mój widok. wychylam się za okno. czuję jak wiatr lekko podwiewa moje włosy, a deszcz delikatnie uderza o moje powieki. świat z takiej wysokości w środku nocy, wygląda niezwykle. zapomnę tak jak obiecałam. pozbędę się podświadomości w której gościsz na stałe. poddaję się. z miłością nie wygram. kochałam Cię. dotrzymuję obietnicy. zapominam.' - przeczytał z trudnością rozmazane literki atramentu na kawałku papieru, leżącym na owym parapecie. znajdując ją ówcześnie martwą na chodniku przed jej własnym domem. sąsiedzi zeznali, że spadała z okna krzycząc jego imię.
|
|
 |
kocham to rozkoszne drżenie mojego ciała, kiedy widzę go po raz pierwszy od tak dawna. powiedziałabym co wtedy czuję, ale takich rzeczy nie mówi się na głos.
|
|
 |
wracając tutaj i czytając samą siebie, budzę każde wspomnienie jak niedźwiedzia z zimowego snu. i pomyśleć, że gdybym czytała to samo rok czy dwa wcześniej nie posiadałabym się z przeszywającego mnie bólu. natomiast dziś się uśmiecham na te same wspomnienia. z czasem łagodnieją, są wybrakowane. zostają wyłącznie jako te dobre. nie, czas nie leczy ran, ale pozwala zapomnieć o bólu. i przy okazji nasuwa się jeszcze jeden wniosek. dobre rzeczy w życiu zaczynają nas spotykać dopiero wtedy, gdy nabierzemy dystansu do tych złych.
|
|
 |
Halo, jest tu jeszcze kto?
|
|
 |
"jestem młoda. mam prawo popełniać błędy i mam prawo ich później żałować lub nie żałować. nikt nie ma jednak prawa mnie za to oceniać, a tym bardziej krytykować."
|
|
 |
Totalnie i niewyobrażalnie nie czuję oparcia, nie ma we mnie pozytywnych emocji właściwie wśrodku czuję się pusta i zupełnie wybrakowana. Nie karżcie mi spróbować znaleźć jakikolwiek sens czy emocje, bo nie mam ich już od dawna- nawet nie chcę próbować udawać że jest dobrze,naprawdę ciężko jest udawać,gdy człowiek ma wszystkie dosyć.
Nie chce się tak czuć, brak oparcia nie pomaga w święta- wszystko jest bezsensowne i już nic tak nie cieszy jak wtedy, gdy jako dzieciaki wierzyliśmy w świętego mikołaja, pierwszą gwiazdkę czy wróżkę zębuszkę.
Teraz wszystko jest inne, nie ma poczucia prawdziwych świąt i magia bożego narodzenia prysła wraz z upragnionym dzieciństwem, totalnie zero poczucia,że właśnie teraz jest coś niezwykłego i innego.
Jest szaro, monotonnie - po prostu zwyczajnie, jak codzień.
|
|
|
|