i pachnę tobą. moje ręce tobą pachną. oczy są przepełnione twoim widokiem. usta...usta nie potrafią wytrzymać bez twojej twarz. tęsknie nawet za twoim głosem. każdą część mojego ciała za tobą tęskni... każda.
-ale ja muszę iść do szkoły.-powiedziałam.-czy ja dobrze słyszę. a jak się bardziej rozchorujesz.? -zapytał.-już się dobrze czuje.-powiedziałam. -nie misiu. jutro też masz siedzieć w domu. koniec tematu. -alee.!-wykrztusiłam. -bez żadnego ale. siedzisz w domu. zrobisz to dla mnie prawda.? -powiedział... z obrażoną miną spojrzałam na niego. przybliżył się do mnie. przez parę minut kołysał mnie w ramionach. nie mówiąc nic. wziął mnie na ręce i przeniósł na łóżko.-eej.-wyszeptałam. -cichutko.-przykrył mnie kołdrą. kładąc się koło mnie. -nie idziesz jeszcze. prawda?-zapytałam. -nie.-wyszeptał. mocno wtuliłam się w jego koszule. kiedy się obudziłam nadal przy mnie był... głaskając mój policzek.
-chcesz mnie zacałować na śmierć.?-zapytała wyrywając się z jego objęć. -nie. właśnie zacząłem nadrabiać ten miesiąc kiedy cię przy mnie nie będzie.-odpowiedział.