 |
nie tłumacz, że nie masz czasu...nawet idąc na przerwę dałbyś rade napisać głupiego esa pod tytułem 'miłego dnia.'...
|
|
 |
tylko twój dotyk dodaje mi otuchy.
|
|
 |
dorosnąć... tylko po co.?
|
|
 |
uwielbiam to co czuje kiedy z nim jestem. to w jaki sposób mnie dotyka też. ale najbardziej w tamtej chwili kiedy z nim byłam podobało mi się to. jak zamykałam oczy, przytulając się do niego. wdychałam ten zapach. to cholerne bezpieczeństwo, którym przesiąkał. otwierałam je, po kilku sekundach, a on był. cały czas przy mnie.
|
|
 |
mam do ciebie cholerną słabość... co nie zmienia faktu. że boje się. tego, że mnie skrzywdzisz.
|
|
 |
-chyba mnie popierdoliło.-pomyślałam wychodząc z drogerii. zatrzymałam się. wyciągnęłam z torebki małą buteleczkę z pomarańczową substancją w środku. spryskałam się nią, zamykając oczy. jego zapach unosił się w powietrzu. wtuliłam nos w bluzę. pełną jego obecności. jakby był przed chwilą obok mnie. -nic ci nie jest.?-zaczepiła mnie nieznajoma. pokręciłam przecząco głową. ruszyłam boczną drogę w kierunku parku. nie widziałam niczego przed sobą. jego zapach pomieszany z moimi słonymi łzami... tak to była przerastająca mnie tęsknota. która zamiast butów kazała mi kupić te cholerne perfumy...
|
|
 |
najchętniej zabroniłabym dniom, aby mijały bez ciebie...
|
|
 |
"widzę... usta walczą. ubrania spadają. spadają... widzę... serca walczą. dalej spadamy. spadamy ..."
|
|
 |
powiedz, że będziesz zawsze. ja nie chce niczego na chwile.
|
|
 |
-dla mnie. proszee. -powiedział. robiąc jedną z min, których nie umiałam znieść. patrząc mu w oczy uśmiechnęłam się. mimo, że nie powinnam. mimo tego, że byłam obrażona. -dziękuje.-powiedział. jakbym miała wpływ na to, że jestem cholernie naiwna...
|
|
 |
-co kurwaaa???!!! ile! -krzyknął mój kolega. nie ma to jak podziękowanie za zadania. -bierz. albo wypierdalaj.-powiedziałam spokojnie. -dziękuje.-powiedział całując mnie w policzek. - i na to czekałam.- 'jeszcze cie wychowam'. pomyślałam uśmiechając się do siebie.
|
|
|
|