 |
nie tak miało być. nie tak miało to wyglądać. wszystko nie tak.
|
|
 |
w każdej chwili mogę to wszystko rzucić. odejść, bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia do lepszego miejsca, takiego gdzie już nigdy nikt mnie nie będzie traktował tak jak ty. ale zostanę i z każdym dniem będę rosła w siłę, dzięki której odpłacę się za wszystko co zrobiłaś lub powiedziałaś. nie, najgorsze cię jeszcze nie minęło, ono dopiero nadejdzie.
|
|
 |
pięć minut pierdolonego spokoju, tylko tyle
|
|
 |
powiedz mi coś w co na prawdę uwierzę. nie mów o obietnicach, nie praw komplementów, nie kłam, nie będę tego nawet słuchać. powiedz mi, co widzisz patrząc na mnie? jaka pierwsza myśl powstaje w Twojej głowie na wspomnienie o mnie? ile znaczą dla Ciebie wspólne chwile? czy choć odrobinę mnie zapamiętasz? tylko proszę, mów szczerze.
|
|
 |
mówiąc o zaufaniu, nie oczekuj, że będzie ono działało w jedną stronę. dla mnie nie masz już na nie jakichkolwiek szans, więc daruj sobie kazania.
|
|
 |
|
Nawet nie wiesz kto mnie odwiedził. Miłość.
Mieszkała ze mną w jednym domu, była we mnie.
Robiliśmy wszystko razem. Jedliśmy, śmialiśmy się,
płakaliśmy. Dobrze ją poznałam. To co mi dajesz nie
jest miłością. Więc możesz już iść. Zabierz
podróbkę miłości dziękuję za checi / i.need.you
|
|
 |
trzymał mnie za rękę przez kilka minut, ale to wystarczyło, by powróciły wszystkie wspomnienia.
|
|
 |
po raz pierwszy widziałam go w takim stanie. podparty o moja ramię z trudem mógł postawić najmniejszy krok. z bezsilności chciałam tylko skulić się w kącie i płakać aż do wyjazdu, ale widziałam że właśnie teraz potrzebuje mnie bardziej niż kiedykolwiek. prosiłam by wrócił do normalnego stanu, żeby chociaż spojrzał mi normalnie w oczy. tak na prawdę, mogłam to wykorzystać i dowiedzieć się odpowiedzi na wszystkie pytania, które bolą mnie już od kilku lat, ale i bez nich usłyszałam słowa, z których jeszcze nie dawno bym się cieszyła, a mimo to po raz pierwszy poczułam, że nie chcę ich znać. nie chcę słyszeć tego wszystkiego. najważniejszy był jego powolny powrót do trzeźwości, nie to co nieświadomie wypowiadał, nie teraz.
|
|
 |
Teraz chciałabym dostać szansę w trzecim akcie – niepodejrzewający niczego mężczyzna i mściwa kobieta, ale to jest oszukiwanie samej siebie, bo jeśli dostanę szansę na ostatni akt, odegram heroinę, która dzielnie cierpi i gromadzi to wszystko, aby odgrodzić się tym, jak zaporą od mężczyzny, który stał się jej obcy. / Marilyn Monroe
|
|
 |
nie, nie możesz się tak zachowywać. nie, nie możesz być tutaj. nie, nie możesz bawić się moim telefonem. nie, nie możesz kręcić loków z moich włosów. nie, nie możesz nas zamykać. nie, nie możesz mnie ściskać. nie, nie możesz mi tak patrzeć w oczy. nie, nie możesz mi o niej opowiadać. nie, nie możesz mnie do niej porównywać. nie, nie możesz mnie dotykać. nie, nie możesz się wypytywać o moje życie. nie, nie możesz udzielać "rad". nie, nie musisz się podlizywać. nie, nie zostaniemy przyjaciółmi.
|
|
 |
gratuluję, że z taką łatwością wszystko zakończyłaś i jesteś w stanie publicznie ogłosić swoją radość z tego.
|
|
 |
Zapytał mnie wczoraj, czy wierzę w bajki. "W bajki?" wydukałam zdziwiona. "Wierzysz w to, że zrobiłem to ciasto?" mruknął, po czym złapał mnie za rękę, bo właśnie zbieraliśmy się do wyjścia. Temat był skończony, ja pokręciłam głową, może trochę pochopnie, bo jak mogę nie wierzyć? Pamiętasz dzieciństwo? Pamiętasz ten brak przewidywania, kiedy za każdym razem zastanawiałeś się nad końcem historii, tak jakby nie był oczywisty? Pamiętasz tamte miłości na stronicach? Pamiętasz całą toksyczność wokół głównych bohaterów, ich walkę i to, że wszystko wydawało Ci się takie piękne, mimo złej macochy czy innej hieny, dobierającej się do cudzego szczęścia? Bo ja pamiętam. Teraz, czując coś dziwnego w środku... jak mam nie wierzyć w bajki, kiedy przeżywam jedną z nich?
|
|
|
|