 |
teraz się śmiejesz, ale obiecuję że dopnę swego. dam radę. tę parę kilogramów zejdzie szybko. dam radę, jestem tego pewna.
|
|
 |
przede mną pali się świeca o intensywnym zapachu owoców leśnych, ale ledwo ją czuję, w przeciwieństwie do nadgarstków. upajam się tym zapachem. zamykam oczy i przez chwilę mam wrażenie jakbym leżała na jego klatce piersiowej, otulona silnymi ramionami powstrzymującymi mnie przed odejściem. czuję, widzę. pragnę mieć go w każdej chwili. móc zasnąć wtulona w niego i w ten sam sposób obudzić. mieć pewność, że to co jest miedzy nami jest na prawdę, a nie głupią zabawą. chcę żeby był, dla mnie. po raz pierwszy, dziękuję mamo. dziękuję za ten perfum, dzięki któremu chociaż odrobinę mogę poczuć, że jest tuż obok.
|
|
 |
|
otworzyłam oczy i zobaczyłam czyjś czubek nosa pochylony nade mną, początkowo nie kontaktowałam, ktoś zaczął muskać moją dolną wargę a później górną, śmiał się tak jak on, wypowiadał jego słynne 'cześć skarbie' najmniejszym kątem oka próbowałam dostrzec go w tym odbiciu, ale od zawsze wiedział jak bardzo lubię spać, więc nie protestował, nagle chcąc się przewrócić ku drugiej stronie, objął mnie aż poczułam, że łamią mi się żebra, zabolał mnie brzuch i chyba motylki przebudziły się na wiosnę.
|
|
 |
tak, jestem z tych dziewczyn, które gdy wyłapią lepę - oddają, a nie płaczą, że złamie im się paznokieć. wiem, że to mało kobiece, ale jakoś mało mnie to obchodzi. zawsze lubiłam awantury, i zazwyczaj byłam w samym ich centrum. nigdy nie stroniłam od bójek. nie pozostaję obojętna na wyzwiska, i ciągnięcie za włosy. nie jeden raz złamałam lasce nos, czy pozbawiłam którąś kilku zębów. wiem, możesz mówić, że to przecież straszne, złe i patologiczne, że jak dziewczyna może się bić - a ja wiem swoje. wiem,że nigdy nie tłumię swoich emocji, ani nigdy nie pozostaję dłużna. i wiele razy dostałam za to nauczkę, ale to jest właśnie to, co kręci mnie najbardziej - możliwość ściągnięcia szpilek, i ponadpierdalania w worek treningowy, ewentualnie w jakąś małą szmatę, która nie potrafi trzymać języka za zębami. || kissmyshoes
|
|
 |
brat?ktoś najbliższy memu sercu,i najlepszy przyjaciel na świecie.to z Nim jestem w stanie tańczyć na środku miasta.to za Jego namową potrafię dla beki ukraść coś z bazarku i uciekać.to z Nim wpadłam na lekcję do kumpla,prosząc o zwolnienie Go z lekcji,z powodu zaniku mózgu.to Jego biję z całej siły.to z Nim kłócę się o kołdrę,poduszkę i łóżko.to On słodzi mi zupę,a soli herbatę.to z Nim są najlepsze przypały na świecie,ale też-to na Niego czekałam dziesięć godzin na komendzie,modląc się by Go wypuścili.to On przyjął mnie pod swój dach,gdy nie miałam gdzie pójść.to On zawsze stoi po mojej stronie,zawsze mi wierzy i nigdy we mnie nie zwątpił. to za Niego dostałam w pysk od zakochanej w Nim typiary.to z Nim miałam swój pierwszy w życiu wypadek samochodowy.to On stanął pomiędzy mną a ojcem,nie pozwalając na kolejny już cios.to On-moje sto dziewięćdziesiąt dwa centymetry przyjaźni,szczęścia,i zaufania.to On-czyli definicja człowieka będącego z Tobą na dobre i na złe.||kissmyshoes
|
|
 |
"wiem, powinienem umrzeć. może podetnę sobie żyły. może skoczę z wieżowca. może usmażę się w ogniu lub ... nie zrobię nic i nadal będę cię całować. bo pragnę tylko ciebie, ona nic nie znaczy" boże, tak bardzo chciałabym w to wierzyć.
|
|
 |
dlaczego on taki musi być? dlaczego między nami ciągle jest ona? dlaczego, gdy nie wyszło nam wyjście na fajkę, zamiast być ze mną pobiegł do niej? dlaczego w jednej chwili jest tak cudownie czuły, a w drugiej zachowuje się jak sukinsyn? dlaczego nie może być normalny, bez tego całego udawania cwaniaka? żeby chociaż przez jeden dzień poczuł to co czuję ja codziennie, być może zrozumiałby jak bardzo rani mnie swoim zachowaniem.
|
|
 |
tym razem jest inaczej - nie dzownisz, nie widzę Cię, nie piszesz. a mi z tym o wiele lepiej. powoli znikniesz z mojego życia, choć wiem, że nie będzie łatwo, po tylu latach. jednak za jakiś czas nie będę czuła już zapachu Twojej bluzy, nie będę myła Twojego ulubionego kubka, ani nie będe dzieliła z Tobą malinowej jogobelli. powoli się odzwyczaję, tylko tego nie zepsuj - bo nie ma sensu starania, gdy ja już nie widzę dla Nas wspólnej przyszłości. || kissmyshoes
|
|
 |
tak nagle ugięły się pode mną kolana. ból, który towarzyszył mi od kilku dni wreszcie wygrał. ale po upadku, jedyne czego pragnęłam, to aby przyszedł do mnie i przytulił. siedziałam na zimnym stopniu próbując zmniejszyć ból i nie wybuchając płaczem, aby nie robić kolejnego przedstawienia przy nich. wymuszałam śmiech, gdy nagle ON ukucnął przy mnie i chwytając w ramiona, nerwowo wypytywał co się stało. był wściekły, nawet bardzo. chociaż to nie jego pragnęłam, aby pomógł mi ponownie wstać, to właśnie dzięki niemu szczerze się uśmiechnęłam. no ale, piękna bajka się skończyła, gdy idąc korytarzem trafiłam na upragnione ramiona, które miały głęboko gdzieś to jak się czuję.
|
|
 |
o co mi chodzi? przecież nie robią tego na poważnie. to tylko dla beki, taka przykrywka dla innych. tylko się kolegują. i nie ważne, że rękoma obejmuje jej twarz. nie ważne, w jaki sposób gładzi jej włosy. nie ważne, że biegnie do niej, gdy tylko pojawi się obok. nie ważne. to wszystko jest nie ważne. przecież to nie jest prawdziwe. i tak w sumie, nie ważne, że już nie daję rady. nie ważne, że moje serce umiera. nie ważne.
|
|
 |
"weźmy taki przykład, że byłabyś silnym osobnikiem i..." "ona jest bardzo silnym osobnikiem, proszę pana" nie powiedział tego ironicznie, dokładnie wiedząc co mówi. z tym, że ja w to nie potrafię już uwierzyć. jestem słaba, tak potwornie słaba. wybucham płaczem nawet jak nie mogę otworzyć słoika, a co dopiero gdy na prawdę coś się dzieje. nie wspominając o obecnym stanie. nie jestem silna, daleko mi do takiej. to, że chwilami nie potrafię panować nad złością, klnę i biję pięściami jak popadnie, nie znaczy że na prawdę taka jestem. w środku nie ma nic. całkowity wrak człowieka, aż żałosne.
|
|
|
|