 |
Co wy wiecie o nienawiści. O nienawiści do własnego ciała i duszy. O gardzeniu każdą jedną komórką swojego organizmu. O patrzeniu w lustrzane odbicie i malującym się w oczach rozczarowaniu. O przeroście wad nad zaletami. O obrzydzeniu do własnych słabości. Kolejny i kolejny raz bezwładne i bezsilne opadanie rąk. Wmawiam sobie rzeczy, w które nie wierzę. W które nawet Ty nie wierzysz. Nienawiśc wraca do mnie jak bumerang. Wszystkie najczarniejsze wspomnienia i myśli szczelnie poupychałam do szufladek gdzieś na dnie umyslu. Szczelnie do czasu. Szufladki przeciekają w takich chwilach jak ta. Rozczarowanie wyciska z oczu łzy i uaktywnia to, czego najbardziej w sobie nie cierpię. Potykam sie o własne niedoskonalości przez co jeszcze bardziej siebie nie znoszę. Błędne koło. / lukreszja
|
|
 |
już sobie wyobrażam jutrzejsze zawody po ponad 24 nieprzespanych godzinach.
|
|
 |
nie chcę tu być, to nie jest miejsce dla mnie. z każdym dniem coraz bardziej mnie przytłacza. chcę stąd uciec. zapomnieć o wszystkim, wszystkich. zacząć nowe życie, bez obecnych problemów. nie myśleć o tym co będzie, cieszyć się każdym dniem wolności. wolności, której tak bardzo pragnę. uciec i nigdy już nie wracać.
|
|
 |
przyjdź. przyjdź i powiedz, że to był tylko żart. obiecaj, że już nigdy tego nie zrobisz. przyjdź i mnie przytul. właśnie teraz potrzebuję Twojej bliskości. uścisku dającego tak wiele ciepła. przyjdź i obiecaj, że zostaniesz, że już nigdy nie odejdziesz. mimo tylu kilometrów, przyjdź. nie pytaj dlaczego, przyjdź.
|
|
 |
nie tak miało być. a wiesz co jest w tym najbardziej paradoksalne? że mimo, że wszystko się jebie, to cieszę ryja jak dziecko
|
|
 |
nie potrafię Ci pomóc, bo sama sobie nie radzę. ale mogę Cię chwycić za rękę i razem z Tobą przez to przejść. obiecuję, że Cię nie zostawię.
|
|
 |
znasz mnie lepiej niż ja siebie? wiesz o mnie wszystko? wiesz, że każdego ranka zwlekam najdłużej jak się da przed otwarciem oczu? wiesz, że codzienność mnie przerasta? że z każdym kolejnym dniem brakuje mi sił? wiesz, że boję się zostawać sama? boję się swoich myśli? nocy? wiesz, że płaczę? spacerując z psem nie mogę opanować łez? wiesz, że nienawidzę samej siebie? swojego ciała? charakteru? tego jak inni przeze mnie cierpią? nienawidzę sprawiać bliskim bólu, a robię to cały czas? wiesz, że mój organizm powoli się wyniszcza? że brak snu i apetytu mnie wyniszcza? wiesz, że każdego dnia się skrywam? swoje emocje? ból? smutek? że nie radzę sobie z natłokiem myśli? obowiązków? uczuć? wiesz, że ponad pająków boję się samotności? boję się tego co będzie? że sobie nie poradzę? że odejdą ode mnie wszyscy, których kocham? wiesz, że już to robią? wiesz, że nie potrafię ufać? właśnie. nic o mnie nie wiesz, więc stul pysk.
|
|
 |
jeden z dni załamania się dobrej pogody. kropelki deszczu na jego rękach, które pokrywał jedynie krótki rękawek koszulki u góry. desperacja. gęsia skórka, szarość na około i niewiele słów. zwykłe 'zdradziłem', 'przepraszam', 'nigdy więcej', 'wybacz' i wrażenie, że klimat tego majowego dnia potęguje kłębek bólu zwinięty w moim sercu.
|
|
 |
nie ma innej, porównywanej osoby do przyjaciela. przyjaciel to przyjaciel - nie kumpel, rodzic, znajomy z wakacji, ktokolwiek inny. wyłącznie przyjacielowi, kiedy będzie siedział na pogotowiu z grypą żołądkową zapewniając przez telefon, że tylko zdobędzie receptę i wraca, odpowiadasz: "popierdoliło Cię, dziwko, zostajesz w tym szpitalu, chcę przywieść Ci rosół". to osoba pod której nieobecność wysyłasz masę wiadomości a propos tego jak zajebiście jest bez niej, co jest dobrym dowodem na to, iż brakuje ci jej bez przerwy.
|
|
 |
Wszystko powoli dochodzi do mnie. Otrząsam się z goryczy najlepszych wspomnień. Ciężki charakter, wiem, mam z natury. Ale chcę wierzyć w słońce, nie chcę już wierzyć w chmury. / Pih
|
|
 |
kiedy siedziałeś obok mnie, swoim kolanem trącałam Twoje, a nasze dłonie były splecione - czułam, że mam przy sobie cały mój świat
|
|
 |
potem nie chcesz już, żeby to było takie jak opisywali w książkach. nie chcesz, żeby ktoś znał już te emocje, bo zapoznał się z lekturą. chcesz indywidualności i przeżywania tego w sposób, jakby takie uczucie jeszcze nie istniało. nie potrzebujesz uśmiechów ludzi na Twoje rumieńce na polikach, a jedynie Jego ramion i jelonków skaczących po wątrobie.
|
|
|
|