 |
jedynym lekiem jaki zaczęliśmy uznawać na grypę, ból brzucha czy miłość, była wódka.
|
|
 |
zakocham się na nowo, żeby zapomnieć. wypchnę Cię z serca innym.
|
|
 |
gdzieś z Pezetem w głośnikach wracają tamte obrazy. wers o wypełnianiu czasu - a mi przed oczami stają noce z upijaniem się do nieprzytomności, które było jedynym lekarstwem na rzeczywistość. papieros wypalany w niezakłóconym niczym milczeniu. 'mogłoby być dobrze...' i gorycz - dlaczego my nie mogliśmy odnaleźć na to sposobu?
|
|
 |
nie wiem nawet jak mam zareagować, jeśli chodzi o los tej dziewczyny. pogubiłam się, gdy sądząc, że pakuje się w konkretne bagno, uśmiechała się do mnie z triumfem w oczach, jakby podkreślając fakt, że znów go zdobyła - po stracie, która była podobno moją winą. chciała, żebym ja przeżywała katorgi, a mnie było stać wyłącznie na litość i ulgę, że jej ramiona, nie moje, oplata frajer, w tak zaawansowanym stadium tejże cechy.
|
|
 |
wyrosłam z dziecięcej naiwności i pochopności. zdarza mi się myśleć o konsekwencjach i patrząc w przyszłość, martwić o kontuzje czy choroby, które mogą zaprzepaścić to, co buduję. nie wierzę w ten kolorowy świat, który na moje oko, to tylko chore udawanie każdego tchnienia natury. na tym etapie jest tak, jakby ktoś odbarwił mój świat o kilka odcieni, paradoks tej całej, cudnej dorosłości tkwi tylko w tym, że wciąż wierzę w miłość.
|
|
 |
Twoja radosna mordka mimo cierpienia, daje mi siłę, aby to przeżyć
|
|
 |
byłeś przy mnie od zawsze. byłeś, gdy wszystko się zawaliło. byłeś, gdy nie miałam siły, gdy wszystko traciło sens. cieszyłeś się razem ze mną. przytulałeś, gdy siedziałam zapłakana. broniłeś mnie każdej nocy. wysłuchiwałeś wszystkiego co czułam, wszystkiego co się wydarzyło. nie zawsze byłam idealna, a mimo to nigdy ode mnie nie odszedłeś. za każdym razem, gdy tylko weszłam do domu, witał mnie Twój przepełniony radością uśmiech. reagowałeś, gdy coś złego mi się działo. byłeś zazdrosny o każdego kto do mnie przychodził. byłeś bez względu na cokolwiek. teraz cierpisz, a ja nie wiem jak Ci pomóc. zrobiłabym wszystko abyś nie czuł tego bólu.
|
|
 |
zaskakujące jak szybko gesty sprawiające radość/przyjemność potrafią zmienić się w ból przeszywający całe ciało
|
|
 |
znajomy z rezerwą spojrzał na lądującą przed nim kartkę-do pierwszego przeczytanego zdania. - eee, proszę pani, takie ankiety to ja mogę ciągle wypełniać, same piątki był miał. - rzucił zaznaczając już odpowiedzi na pierwsze kilka pytań. po chwili zauważyłam, że się waha, więc spojrzałam mu w kartkę, żeby ogarnąć co sprawiło mu problem. pięć odpowiedzi na proste 'jaki alkohol preferujesz?' i jego długopis, który w dwie sekundy otoczył kółkiem pierwsze pięć liter alfabetu przy wyborze. - no chuj, wszystkie są zajebiste. - powodzenia z wysuwaniem zapowiadanych wniosków z tej ankiety.
|
|
 |
odpuść. uważałam i mam tą pewność, że nawet jeśli wypowiedziałam jakąś obietnicę to względem samej siebie, a nie twojej osoby. nie przyrzekłam ci, że będę silna, nigdy. choć, zapewne, mruknęłam to pod nosem do siebie, jako cichy plan na przyszłość, zrobię na co będę miała ochotę. a teraz chcę się po prostu napić, dużo napić, przestać myśleć, zmyć barwy rzeczywistości i na moment poczuć się lepiej, bo tak-dopuściłam do siebie tą toksyczną pustkę. a ty, o ile chcesz się przydać, postaw mi kolejkę.
|
|
 |
Spójrz, gdybyś miał jeden strzał, lub jedyną szanse by zdobyć to czego pragniesz, wykorzystałbyś ją czy po prostu pozwolił jej się wyślizgnąć ? / Eminem
|
|
 |
boję się jutra. boję się tego co będzie. przez ostatnie dwa dni doskonale dawałam sobie radę. teraz ogarnia mnie strach przed samą sobą, przed własną reakcją. łzy spływają po policzku z bezsilności. w plecaku czeka ostatnia fajka. wiem, że nie zrobię już nic abyś wrócił i było jak dawniej. miałam być silniejsza, miałam sobie odpuścić, nie myśleć. nie potrafię
|
|
|
|