głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika vendiee

zacisnął dłoń na moim lewym nadgarstku. mocno. drugą trzymał prawe ramię. za wszelką cenę próbowałam się wyrwać.   puść mnie.   prosiłam co chwila.   zacznę krzyczeć.   zagroziłam  po okołu dziesięciu minutach  kiedy moje prośby nadal nic nie zmieniały.   daj mi coś powiedzieć  kurwa!   wybuchł. w gardle stanęła wielka gula  a z oczu zaczęło wypływać coraz więcej łez.   kocham tylko Ciebie.   oznajmił  patrząc mi w oczy. rozluźnił uścisk  widząc  że się uspokajam. uderzyłam Go w twarz.   kłamiesz!   krzyknęłam  ruszając biegiem.

definicjamiloscii dodano: 11 listopada 2010

zacisnął dłoń na moim lewym nadgarstku. mocno. drugą trzymał prawe ramię. za wszelką cenę próbowałam się wyrwać. - puść mnie. - prosiłam co chwila. - zacznę krzyczeć. - zagroziłam, po okołu dziesięciu minutach, kiedy moje prośby nadal nic nie zmieniały. - daj mi coś powiedzieć, kurwa! - wybuchł. w gardle stanęła wielka gula, a z oczu zaczęło wypływać coraz więcej łez. - kocham tylko Ciebie. - oznajmił, patrząc mi w oczy. rozluźnił uścisk, widząc, że się uspokajam. uderzyłam Go w twarz. - kłamiesz! - krzyknęłam, ruszając biegiem.

zamknij się  serce. wystarczy już  na prawdę.

definicjamiloscii dodano: 11 listopada 2010

zamknij się, serce. wystarczy już, na prawdę.

jest świetnie. uśmiecham się. nawet czasem brzuch boli mnie ze śmiechu. to  że mnie rzucił  że właśnie straciłam sens wszystkiego  że w jednej chwili zawalił mi się cały świat   jest nieistotne  no tak.

definicjamiloscii dodano: 10 listopada 2010

jest świetnie. uśmiecham się. nawet czasem brzuch boli mnie ze śmiechu. to, że mnie rzucił, że właśnie straciłam sens wszystkiego, że w jednej chwili zawalił mi się cały świat - jest nieistotne, no tak.

  kochasz mnie?   zapytała. cisza się przeciągała. z sekundy na sekundę ciążyła coraz bardziej. nerwowo zagryzał wargi  równocześnie zaciskając dłonie w pięści. zmagał się z tym  co wypadało powiedzieć  a z tym co było szczerą prawdą   tak Jej się wydawało. w końcu  uniósł wzrok i spojrzał w Jej powoli napełniające się łzami  oczy.   nie wiem.   odparł  łamiącym się tonem.   nigdy nie czułem  czegoś podobnego. nie wiem co..   próbował się tłumaczyć  jednak przerwała Mu pocałunkiem. Ona już wiedziała.

definicjamiloscii dodano: 10 listopada 2010

- kochasz mnie? - zapytała. cisza się przeciągała. z sekundy na sekundę ciążyła coraz bardziej. nerwowo zagryzał wargi, równocześnie zaciskając dłonie w pięści. zmagał się z tym, co wypadało powiedzieć, a z tym co było szczerą prawdą - tak Jej się wydawało. w końcu, uniósł wzrok i spojrzał w Jej powoli napełniające się łzami, oczy. - nie wiem. - odparł, łamiącym się tonem. - nigdy nie czułem, czegoś podobnego. nie wiem co.. - próbował się tłumaczyć, jednak przerwała Mu pocałunkiem. Ona już wiedziała.

znaczysz mniej więcej tyle co wszystko.

definicjamiloscii dodano: 10 listopada 2010

znaczysz mniej więcej tyle co wszystko.

z miłością w życiu jest jak z plasterkiem cytryny wrzuconym do herbaty. niby niewiele  a jak radykalnie zmienia całokształt.

definicjamiloscii dodano: 10 listopada 2010

z miłością w życiu jest jak z plasterkiem cytryny wrzuconym do herbaty. niby niewiele, a jak radykalnie zmienia całokształt.

widzisz jak to Nas niszczy? rozmowy? śmiech? zauważyłeś  że uruchamia się w Nas tryb 'tęsknota'?

definicjamiloscii dodano: 10 listopada 2010

widzisz jak to Nas niszczy? rozmowy? śmiech? zauważyłeś, że uruchamia się w Nas tryb 'tęsknota'?

zostań. po prostu bądź.

definicjamiloscii dodano: 9 listopada 2010

zostań. po prostu bądź.

leżałam pod kołdrą  starając się ogrzać zmarznięte stopy. pod poduszką poczułam wibracje komórki. 'łobuzie  wyłaź z mojej głowy  bo zasnąć nie mogę! dobranoc  kotek. i love you.'  przeczytałam wiadomość od Niego. uśmiech od razu wstąpił na twarz  a zimno stóp jak za dotnięciem czarodziejskiej różdżki  przestało doskwierać.

definicjamiloscii dodano: 8 listopada 2010

leżałam pod kołdrą, starając się ogrzać zmarznięte stopy. pod poduszką poczułam wibracje komórki. 'łobuzie, wyłaź z mojej głowy, bo zasnąć nie mogę! dobranoc, kotek. i love you.', przeczytałam wiadomość od Niego. uśmiech od razu wstąpił na twarz, a zimno stóp jak za dotnięciem czarodziejskiej różdżki, przestało doskwierać.

  boże  przestań! co  zaczniesz tu teraz ryczeć?! ODCHODZĘ. nie zatrzymasz mnie.   powiedział zły  kiedy nie chciałam wypuścić Jego dłoni z uścisku  kiedy powiedział mi  że to koniec.   laska  to skończone. płacz. rozpaczaj. dołuj. nie wychodź z łóżka. chuj mnie to obchodzi! puść.   kontynuował  a ja już nie mogłam powstrzymać łez.   ja pierdole. jak w jakimś romansidle. i co  masz już tą satysfakcję  że chociaż próbowałaś mnie zatrzymać. dobra  nie chciałem tego zrobić  ale zaczynasz mnie wkurwiać.   powiedział  wyszarpując dłoń. uniósł środkowym palcem mój podbródek  i zaczął bezwstydnie całować.   na pożegnanie.   szepnął  po czym natychmiast odszedł. usiadłam  popadając w histeryczny płacz.

definicjamiloscii dodano: 8 listopada 2010

- boże, przestań! co, zaczniesz tu teraz ryczeć?! ODCHODZĘ. nie zatrzymasz mnie. - powiedział zły, kiedy nie chciałam wypuścić Jego dłoni z uścisku, kiedy powiedział mi, że to koniec. - laska, to skończone. płacz. rozpaczaj. dołuj. nie wychodź z łóżka. chuj mnie to obchodzi! puść. - kontynuował, a ja już nie mogłam powstrzymać łez. - ja pierdole. jak w jakimś romansidle. i co, masz już tą satysfakcję, że chociaż próbowałaś mnie zatrzymać. dobra, nie chciałem tego zrobić, ale zaczynasz mnie wkurwiać. - powiedział, wyszarpując dłoń. uniósł środkowym palcem mój podbródek, i zaczął bezwstydnie całować. - na pożegnanie. - szepnął, po czym natychmiast odszedł. usiadłam, popadając w histeryczny płacz.

wychodziłam z szatni. rzucił się na kolegę z klasy  w przejściu. popchnął go na wieszaki  tym samym uderzając mnie dosyć mocno w brzuch.   sorry.   rzucił  nie patrząc komu to zrobił. doszedł do tamtego  bezbronnego w sumie  i położył mu rękę na gardle.   co  kurwa? uderzyć Cię teraz?   mówił miesząc go tym spojrzeniem  od którego przechodził dreszcze.   zostaw mnie.   prosił tamten.   dobra  ale zapamiętaj sobie  że na mnie się nie kabluje  frajerze.   mówił  przez zaciśnięte zęby.   jeszcze jedna taka akcja  a obiję Ci ryj  obiecuję.   patrzyłam na całą scenę  trzymając się za bolący brzuch. wtedy puścił tamtego  i wreszcie przeniósł wzrok na mnie.   jeszcze raz mnie uderzysz w brzuch  to ja obiję ryj Tobie  przyrzekam.   powiedziałam  zostawiając Go tam z zaskoczoną miną.

definicjamiloscii dodano: 8 listopada 2010

wychodziłam z szatni. rzucił się na kolegę z klasy, w przejściu. popchnął go na wieszaki, tym samym uderzając mnie dosyć mocno w brzuch. - sorry. - rzucił, nie patrząc komu to zrobił. doszedł do tamtego, bezbronnego w sumie, i położył mu rękę na gardle. - co, kurwa? uderzyć Cię teraz? - mówił miesząc go tym spojrzeniem, od którego przechodził dreszcze. - zostaw mnie. - prosił tamten. - dobra, ale zapamiętaj sobie, że na mnie się nie kabluje, frajerze. - mówił, przez zaciśnięte zęby. - jeszcze jedna taka akcja, a obiję Ci ryj, obiecuję. - patrzyłam na całą scenę, trzymając się za bolący brzuch. wtedy puścił tamtego, i wreszcie przeniósł wzrok na mnie. - jeszcze raz mnie uderzysz w brzuch, to ja obiję ryj Tobie, przyrzekam. - powiedziałam, zostawiając Go tam z zaskoczoną miną.

lekcja religii. pompa jak zwykle.   a miał ksiądz dziewczynę?   zapytała jedna z koleżanek. zamknął oczy  wzdychając.   miałem. nawet byłem zaręczony.   odparł  a nas wszystkich wmurowało. każdemu przeszło przez myśl  że zginęła  czy coś.   ojej  przepraszam! nie chciałam poruszać tego smutnego tematu.   bezmyślnie rzuciła koleżanka.   smutnego? nie  nie. nie chodzi o to. chciałbym  żebyście coś zrozumieli.. wcześniej byłem normalnym chłopakiem  potem już mężczyzną. chodziłem na imprezy  piłem  rzucałem obelgami nawet w stronę kościoła. i jak każdy normalny człowiek  kochałem.   wyjaśnił  a my spojrzeliśmy na Niego z zupełnie innej strony. przestał być w naszych oczach tym 'gościem w sutannie'  stał się taki jak wszyscy.

definicjamiloscii dodano: 8 listopada 2010

lekcja religii. pompa jak zwykle. - a miał ksiądz dziewczynę? - zapytała jedna z koleżanek. zamknął oczy, wzdychając. - miałem. nawet byłem zaręczony. - odparł, a nas wszystkich wmurowało. każdemu przeszło przez myśl, że zginęła, czy coś. - ojej, przepraszam! nie chciałam poruszać tego smutnego tematu. - bezmyślnie rzuciła koleżanka. - smutnego? nie, nie. nie chodzi o to. chciałbym, żebyście coś zrozumieli.. wcześniej byłem normalnym chłopakiem, potem już mężczyzną. chodziłem na imprezy, piłem, rzucałem obelgami nawet w stronę kościoła. i jak każdy normalny człowiek, kochałem. - wyjaśnił, a my spojrzeliśmy na Niego z zupełnie innej strony. przestał być w naszych oczach tym 'gościem w sutannie', stał się taki jak wszyscy.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć