 |
pamiętam jak jeszcze do niedawna chciałam pisać dosłownie wszędzie dwukropek z gwiazdką, czy serduszka. jeszcze raptem kilka tygodni temu moje usta układające się w uśmiech były autorstwem tylko Jego osoby. a pierwsza myśl po przebudzeniu za każdym razem równała się kilku literką Jego imienia. nagle czar prysnął, od tak. i jestem szczęśliwa. w chuj szczęśliwa. bo życie porządnie udowodniło, że nie polega jedynie na miłości. ukazało jak wiele innych wartości, może być ważniejszych.
|
|
 |
przez dwie godziny próbowałam zasnąć, intensywnie wpatrując się w jedną gwiazdę, którą zdołałam dostrzec z łóżka. zmagałam się z ochotą napisania Ci wiadomości z prośbą o choć odrobinę wyjaśnień. odblokowałam telefon i zaczęłam pisać Ci kolosalną litanię, na około trzy smsy. dłoń trzymająca komórkę mimowolnie zaczęła drżeć, a na poduszkę spłynęło kilka łez. skasowałam całą treść, wiedząc, że po przebudzenie nie potrafiłabym sobie wybaczyć wysłania. przez minione dwa lata zdałam sobie sprawę jak irracjonalnie postępuje mój mózg nocą.
|
|
 |
- idę. - gdzie, jak, po co? - uczyć się na plastykę. - 'spać' byłoby krócej.
|
|
 |
zawsze będę uwielbiała kokosową czekoladę. przenigdy nie wyleczysz mnie z natychmiastowego orgazmu na widok Wiliama Levy, czy Iana Somerhaldera. moim ulubionym napojem dożywotnie będzie tymbark jabłko-mięta. nie wyzbędę się uwielbiania czytania książek o nadnaturalnych postaciach. i Ciebie też nigdy przestać kochać nie zamierzam.
|
|
 |
misiaczku, nie łudź się. nie zgłupieję na nowo w tej samej sprawie.
|
|
 |
kotku, rób Mu dobrze, skoro już nie masz choć krzty szacunku do samej siebie.
|
|
 |
miło było zdjąć baleriny obcierające nogi, a spódniczkę zamienić na spodnie od dresu. to przyjemne stawać się znów w stu procentach sobą.
|
|
 |
skoro i tak nie mogę być szczęśliwa - po co żyć? jaki sens ma to moje nic niewarte istnienie?
|
|
 |
- jesteś chyba jedynym facetem przez którego nie uroniłam żadnej łzy. - znamy się od pięciu minut, piękna. - masz rację. to pewnie dlatego.
|
|
 |
mijało miło, z zawrotami głowy, poślizgnięciami, potknięciami, śpiewaniem 'baby' czy 'waka waka'. jeden aspekt był ciążący. omijał mnie jak ognia, tańcząc z każdą inną dziewczyną, po milion razy. w końcu dj oznajmij tą znajomą wiadomość - 'moi drodzy, to już ostatni kawałek tego wieczoru!'. wtedy poczułam jak ktoś łapie moją dłoń i odciąga od reszty towarzystwa. odwróciłam się, i ujrzałam osobę, której spodziewałam się najmniej na tym miejscu.
|
|
 |
- mam wyjebane. - aha. no ja też. powiedzmy.
|
|
|
|