 |
|
Nie odbieram nieznajomych i nie ma mnie, kiedy wydzwaniają po latach, żeby najebać się.
|
|
 |
|
Weź już tak nie kokietuj, nie dawałaś szansy, że uda mi się cokolwiek, zmieniłaś zdanie co do mnie i gadasz jakoś zalotnie.
|
|
 |
|
Nie kupuję wymuszonego uśmiechu, dla mnie to słaby retusz.
|
|
 |
|
Nie było to nawet warte śliny, szkoda czasu na tych, co mają tylko przyjazne miny.
|
|
 |
|
Pamiętam, że łączą fakty jak cola z flachą, Ty byłeś tym typem co dał mi wała i polazł z kasą.
|
|
 |
|
Parę lat temu patrzyłeś na mnie się innym wzrokiem.
|
|
 |
|
wiesz jak to jest, kiedy ukochana osoba mija Cię bez słowa? wiesz jak to jest, kiedy chcesz spojrzeć pewnej osobie w oczy, a nie możesz, bo po paru sekundach, musisz odwrócić się, kryjąc łzy? wiesz jak to jest, kiedy w rozmowie łamie Ci się głos? wiesz, jak to jest, kiedy tracisz oddech, bo patrzysz na niego, a z jego zachowania wnioskujesz, że jemu już nie zależy? wiesz jak to jest, kiedy wracając do domu, masz płacz na końcu nosa? wiesz jak to jest, kiedy kładziesz się spać z nadzieją, że może wreszcie szloch nie będzie Ci przeszkadzał w zasypianiu? wiesz jak to jest, kiedy wstajesz rano i masz świadomość tego, że kolejny dzień będzie powtórką poprzedniego? wiesz jak to jest, kiedy umierasz wiedząc, że żyjesz? nie wiesz? to proszę nie pierdol mi o tym, że czas leczy rany.
|
|
 |
|
Lubili Go. Mama darzyła Go osobistą sympatią, a tata cenił ponad wszystko. Brat mówił do Niego szwagier, a rodzina zawsze oczekiwała naszego przyjazdu. Kochałam za bardzo. Do skutku i bólu. Szczyciłam się Nim w towarzystwie i wychwalałam w gronie rodzinnym. Ale jak to mówią - nie chwal dnia przed zachodem słońca.
|
|
 |
|
miałaś tak kiedyś? patrzyłaś wstecz i tęskniłaś za nim? chociaż tak bardzo cię zranił, chciałaś jego. chciałaś wiedzieć co u niego, jak się trzyma, z kim teraz melanżuje i czy za tobą tęskni. chociażby kilku jego słów, chociażby zwykłego 'cześć, co tam?'. chciałaś go zobaczyć, przytulić. okazać słabość jego osobie, znów się oddać. zatęskniłaś. chociaż na chwile, chociaż raz, przyznaj się? ale nie miałaś odwagi wrócić. zrobić ten krok. nie chciałaś pokazać, że ci nadal zależy. bałaś się znów bólu. bałaś się, że znów się zawiedziesz, że znów stracisz panowanie nad swoim życiem, że znów twoje serce przestanie bić, że znów będziesz umierać..
|
|
 |
|
Nigdy tego nie zrozumiem. Nie pojmę, dlaczego nie potrafił mnie pokochać, ani tego czemu tak łatwo pokochał kogoś innego. Nie zrozumiem na co była cała ta moja walka, niepotrzebna miłość i w ogóle ta cała znajomość. Nie wiem czego Bóg chciał dokonać, co udowodnić stwiając nas oboje na jednej wspólnej drodze. Wiem jednak, że to była bardzo trudna droga, a co za tym idzie nierówna walka. Dziś wiem, że nie miałam szans jej wygrać, bo wygrana nie była nam pisana. Nie rozumiem tylko tego dlaczego tak długo musiałam walczyć i tak wiele przecierpieć, przecież los mógł to wszystko ukrócić, albo sprawić, że to co stało się póżniej - wydarzyłoby się wcześniej. Tak długo starałam się wierzyć, że tak miało być, że Bóg miał w tym swój plan i cel, ale coraz częściej myślę sobie, że to był zwykły pieprzony chichot losu, który chciał się trochę moim kosztem zabawić. Myślę, że ma ubaw po pachy
|
|
 |
|
To nieprawda, że serce łamie się tylko raz wtedy, gdy ukochana osoba odchodzi. Chciałabym żeby tak było, żeby pękło i dalej ze spokojem umiało przyjmować wszystko to co widzi, słyszy i co odczuwa. Tak byłoby trochę prościej, ale tak nie jest. Serce, ono, łamie się o wiele więcej razy. Pęka wtedy, gdy widzisz kogoś kogo kochasz z kimś innym przy boku. Pęka, gdy czekasz, aż On się odezwie i wtedy kiedy robi to, ale wiesz, że to tylko już zwykła, nieznacząca dla niego rozmowa. Łamie się również wtedy, gdy dociera do Ciebie, że jest szczęśliwy i choć pragniesz tego szczęścia dla niego to umierasz za każdym razem, gdy uświadamiasz sobie, że jest taki bez Ciebie, że Ty tego szczęścia nie umiałaś mu dać. Pęka wtedy, gdy czytasz, że byłaś wyjątkową i wspaniałą osobą w Jego życiu, ale nie potrafisz zrozumieć dlaczego więc wybrał życie z kimś innym, a nie z tobą. I jeszcze wtedy, gdy każdego dnia, uświadamiasz sobie, że On Cię przecież wcale nie kochał.
|
|
 |
|
Kiedyś, zanim jeszcze Cię poznałam ,myślałam, że moja pierwsza miłość będzie idealna i wyjątkowa, albo przynajmniej zwyczajna, może bez petard i wielkich uniesień, ale szczęśliwa. Byłam pewna, że skoro tak wielu parom się udaje to i u mnie powinno być tak samo. Nie spodziewałam się, że jednak będzie inaczej, że moja miłość będzie pasmem cierpień i rozczarowań. Nie byłam gotowa na taki rozwój akcji, na to wszystko, co przyniosło mi życie wraz z Tobą i co zabrało. Tak szybko skończyło się to wymarzone szczęscie, zbyt szybko niż spodziewałabym się ja, niż przypuszczaliby inni. Skończyło się nim w ogóle na dobre zdążyło się zacząć. Dość szybko, bo już na początku zaczęły się rozterki, kłody rzucane przez los, o które za każdym razem się potykaliśmy. W tym wszystkim jednak nie to było najgorsze. Najboleśniejsze jest to, ze Moja miłość, mój ukochany, mój wymarzony człowiek okazał się kimś całkiem innym niż myślałam, że jest, a ja mimo tego nie potrafiłam odpuścić, zrezygnować, odejść.
|
|
|
|