 |
Nic nie mam. Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem. Faktycznie...wywiało mnie całkowicie..jesienna destrukcja.
|
|
 |
Chwyć się cieniutkiej niteczki pewności, że minie. To minie.
|
|
 |
Mam dopiero siedemnaście lat i jeszcze nie znam świata, ale to jedno mogę z przekonaniem stwierdzić: jeżeli ja jestem pesymistką, dorośli tego świata niebędący pesymistami to głupcy.
|
|
 |
Teraz ani słowa, ani czyny. Teraz cisza.
|
|
 |
"(...) milkła na kilka dni, jakby szukając sposobu, żeby się obudzić, myślała, że może śni życie na niewłaściwym boku, ale jakoś nie zdołała się odwrócić."
|
|
 |
Proszę Cię, odezwij się do mnie, choćby po to, żeby mnie posłać do diabła..
|
|
 |
Kołyszesz się na hamaku moich rzęs,
beztrosko zakładasz nogę na nogę –
nie zauważyłeś, że zasłaniasz mi życie?
|
|
 |
Rzeczywistość często zawodzi, gdy chodzi o drobne, przynoszące satysfakcję detale.
|
|
 |
Zgniećmy tę miłość, niczym niepotrzebną zapisaną kartkę, po czym wyrzućmy ją do śmieci. Zdejmijmy ze ścian wszystkie wspomnienia ociekające szczęściem i pozwólmy im w ciszy wyblaknąć..
|
|
 |
Po wielkiej miłości sprząta się długo i we łzach. Niby się wie, że zdjęcia, maskotki, zasuszone kwiaty to śmieci, że ich miejsce jest w kuble, ale co z tego, że się wie. Każdy listek i skrawek papieru coś przypomina; jakieś szczęśliwe chwile we dwoje, jakieś marzenie, jakieś wakacje, po których miało być lepiej. I w ogóle się o tym nie myślało, że wszystko co robimy razem, robimy ostatni raz. Zamiast sprzątać, upycha się więc w szufladach, na półkach i w pamięci wszystko to, co po miłości zostało; każdą sekundę wspólnego dnia.
|
|
 |
Chcę czasem pobyć sama,potrzebuję tego. Tej ciszy, która uspokaja wszystkie moje emocje. Tej samotności. Czasami potrzebuję tylko siebie i moich myśli, które koją każdy ból i tłumaczą wszystko w najbanalniejszy sposób: 'Bo tak miało być i koniec'.
|
|
 |
Idę przez park. Liście, które pod naciskiem kruszą się. To wszystko jest takie wspaniałe. Muzyka wypływająca z moich słuchawek sprawia, że czuję się jak w filmie. Wyciszam ją i wsłuchuję się w melodie wygrywaną przez wiatr. Idę, widzę pary przytulające się i marzę. Marzę, o tym, ze to ja siedzę na ławce w ramionach tego, który nawet nie wie co do niego czuję. Uśmiecham się, ale mimo to kryształowa łza jedna z druga powoli spływają po moich policzkach. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Ciesze się szczęściem innych, ale tam środku czuję pustkę. Mimo wszystko ocieram łzy, żeby były nie zauważalne. Pewna starsza Pani przechodząc szepta do mnie "Słońce, będzie dobrze. On na pewno chce tego co Ty" i znika. Nie ma jej. A w mojej głowie? Tworzy się mnóstwo pytań, czy ta Pani ma rację? Czy ja mogę być tak szczęśliwa? Szczęśliwa z nim? // zdefiniumymilosc
|
|
|
|