 |
próbuję sobie wyobrazić tak wielką miłość. tak silną, żeby dla kogoś zrezygnować ze wszystkiego, czego się pragnie dla siebie.
|
|
 |
uśmiech zgubiony gdzieś w tłumie problemów, łzy przykrywane deszczem i pusty wzrok błądzący po brudnych ulicach miasta
|
|
 |
chciałabym zatrzymać w sobie wspomnienia, ale każde z nich uświadamia mi, jak bardzo byłam naiwna.
|
|
 |
to wszystko było może kiedyś ważne, ale teraz nie ma znaczenia.
|
|
 |
kiedyś trzeba postawić kropkę i napisać nowe zdanie.
|
|
 |
mimo wszystko, potrzebuję tego bałaganu, który robisz mi w życiu.
|
|
 |
to tak, jakby ktoś muskał Twój dekolt czubkiem noża, a chwilę potem wpierdolił Ci go między płuca, wprost w serce.
|
|
 |
nie lubię być wredna, ale trzeba sobie jakoś radzić.
|
|
 |
chciałabym wiedzieć co myślisz, gdy mijamy się bez słowa.
|
|
 |
- liczę do trzech i.. - do trzech?! szacun.
|
|
 |
dlaczego ludzie się rozstają? jak można kochać, a później nienawidzić. przecież miało się tyle wspólnych planów, marzeń i pragnień. przecież tyle cudownych chwil spędzonych razem, tyle uśmiechów i tyle zmysłowych spojrzeń wymienionych między sobą. tyle rozmów, tyle wsparcia, tyle sytuacji, tyle wspomnień. tyle słów, że się kocha, że się potrzebuje. i tak po tym wszystkim po prostu koniec? nie znamy sie? a po upływie miesiąca kręci go inna panna? no fakt. szczerze kochałeś. przecież to tylko facet nie? brakiem tupetu to Ty nie grzeszysz.
|
|
 |
chciałabym obudzić się któregoś letniego dnia, wyspana, wstać i uśmiechać się do samej siebie. idealnie ułożyć niesforną grzywkę i wychodząc z domu nie poplątać słuchawek. uśmiechać się do ludzi i uciec przed letnim deszczem do najbliższego sklepu. potem wyjść i omijając kałuże by nie zamoczyć ulubionych trampek, czytać motywujący tekst spod kapsla. usiąść na parującym pod wpływem słońca krawężniku. czekać na niego i powitać słodkim pocałunkiem, następnym i następnym. a potem zdać sobie sprawę, że jestem cholernie szczęśliwa.
|
|
|
|