 |
mówisz mi, że to lubisz, ja myślę że już musisz
|
|
 |
dostarczam Ci to wszystko dożylnie
|
|
 |
jestem chmurą na wietrze tuż nad twoją głową
|
|
 |
pierdolę Twoją nagłą wielkoduszność
|
|
 |
Możesz zapiąć pas, a i tak rozbijesz samochód. Możesz rzucić się pod nadjeżdżający pociąg, a mimo to przeżyć. Możesz latami czaić się na ducha, a kiedy jeden się do ciebie podkradnie, nie zwrócisz na niego uwagi, bo masz głowę nabitą miłością. | Jodi Picoult
|
|
 |
|
siedziała na parapecie z kieliszkiem niedopitego wina . po szybie spływały krople letniego deszczu, a z głośników ledwo słyszalnie leciały ulubione melodie . ich wspólne piosenki .. na wyświetlaczu telefonu widniały nieprzeczytane wiadomości . wszystkie od niego . wszystkie ze słowem przepraszam . łzy powoli spływały po jej policzku . tak bardzo go kochała . tak bardzo pragnęła by wszystko było jak dawniej . tylko jak mogła wybaczyć ? po tym wszystkim, co przeżyła . po złamanym sercu, straconym zaufaniu . nie wyobrażała sobie życia bez niego . nie wyobrażała sobie, ze nigdy więcej nie uśmiechnie się do niej, nie przytuli jej i nie będzie towarzyszyć mu w najważniejszych chwilach życia . spojrzała w niebo i poprosiła Boga o pomoc . poprosiła o wskazówkę i wtedy po raz kolejny dostała od niego smsa – wybacz .
|
|
 |
I możesz go nie kochać, mieć kompletnie gdzieś co się z nim dzieję. Z kim się teraz zadaję i czy ma dziewczynę. Możesz mieć wyjebane na całą jego egzystencję, ale mijając go na ulicy i tak odwrócisz głowę. Choćby nie wiem co nie zdołasz nie spojrzeć w te niebieskie oczy, bo w końcu kiedyś były dla Ciebie całym światem. [juz prawie rok a ja dalej sobie nie radze ... jest źle, wręcz tragicznie.. ]
|
|
 |
Przyjdź i nie gaś ledwo co tlących się świeczek. Nie wyłączaj muzyki. Nie zapalaj światła. Nie zabieraj mi z dłoni papierosa. Przybliż się. Nic nie mów, nie mam siły słuchać. Nie odgarniaj zagubionych kosmyków włosów z mojej twarzy. Nie wycieraj smug tuszu z policzków. Przytul mnie najdelikatniej jak potrafisz i daj umierać. Przeobraziłeś moje życie w katorgę pełną bezdechów, pozwól by śmierć była cudowna.
|
|
 |
Staram się nie myśleć o nim, o tym co teraz robi i czy odpisze, jeśli zapytam co słychać. Nie chcę zastanawiać się czy jutro go spotkam i czy zamienimy kilka słów. Próbuję zapomnieć o tym, że jest, w mojej głowie, w sercu, na wierzchu wszystkich niezałatwionych spraw. Chcę uniknąć myśli o jego oczach, uśmiechu i ruchu dłoni, kiedy gestykuluje mówiąc. Tak bardzo pragnę przestać żyć z nim, jeśli wiem, że istnieje w formie nieodwzajemnionej miłości. Chcę uciec i zapomnieć, a wtedy on pojawia się wszędzie. I uśmiecha się myśląc, że wszystko jest w porządku, a przecież znów doprowadza moje serce do bólu, znów łamie każdą z moich obietnic, by przestać żyć nim, by wpierać sobie, że on nie istnieje, by oszukiwać własne serce; znów spogląda na mnie z góry, a ja mięknę i wmawiam sobie, że nie wszystko stracone, że może kiedyś będzie mój. [ yezoo ]
|
|
 |
witaj skurwielu, jestem Jezus Chrystus
|
|
 |
jedni grają by żyć, drudzy żyją by grać- jesteś tyle wart, ile możesz od siebie dać:)))))
|
|
|
|