 |
Stań przede mną i powiedz mi, że nic nie znaczę. Zbluzgaj mnie, pokaż mi jak bardzo Cię zraniłam. Chcę widzieć Twój gniew. Mimo tego, co mówisz, ja sądzę, że potrafisz się na mnie gniewać. Patrz na mnie tymi przećpanymi oczami i oskarżaj, że to moja wina, to jak teraz wyglądasz i jak się czujesz. Mów mi o tym jak cudowną kobietę masz teraz przy sobie, ale powiedz mi to jedno jedyne - nie kocham Cię. Nic nie znaczysz. Powiedz mi, że już wyrzuciłeś mnie ze swojego serca i z chęcią pozbędziesz się mnie również z życia. Proszę, dopóki nie posypię się do końca...
|
|
  |
najgorzej na świecie to nie mieć być z kogo dumnym.
|
|
  |
czasem, gdy serce ogarnia bezdenna niepewność i przerażenie - wystarczy tylko Twoja obecność.
|
|
  |
widzisz, kiedy ktoś zajdzie bardzo wysoko, przestaje się bać, że cokolwiek straci. a później niezauważalnie stacza się schodek po schodku, aż w końcu otwiera oczy i myśli 'gdzie ja miałem głowę'. zupełnie inaczej jest z tymi, którzy są na dnie. dla nich każdy schodek wyżej, to wielkie szczęście, za które co dzień dziękują Bogu.
|
|
  |
przy Tobie w gorącą noc, choć termometry są na minusie.
|
|
  |
jeśli myślisz o mnie za dnia, ja pomyśle o Tobie na noc.
|
|
  |
jeśli zapomnisz się starać, ja zapomnę, że kiedykolwiek byłeś.
|
|
  |
jeśli w ogóle zdołasz przyspieszyć mój puls, przyjedź.
|
|
  |
zaśnij dziś z myślą, że kto inny słucha bicia mojego serca.
|
|
  |
za dużo myślę o nim przed snem i za dużo analizuję, zdecydowanie przewraca mi się od tego w głowie.
|
|
 |
jeżeli nigdy nie spróbujesz czekolady, w życiu nie najdzie Cię na nią ochota. jeżeli nigdy nie będziesz dla niego ważna, Twoje serce nie zdechnie jak mucha na parapecie, kiedy nagle przestaniesz być.
|
|
 |
nie miało dla mnie znaczenia to, że nadal miałam na sobie piżamę, ani to, że mój rozmazany makijaż nadawał mi wygląd klauna. szłam przed siebie. do windy, gdzie na jednym z pięter wsiadł sąsiad z przerażeniem spojrzawszy na mnie, miałam wrażenie że dzwoni na pogotowie psychiatryczne, kiedy niechybnie obrócił się i zaczął stukać w klawiaturę telefonu zakrywając cały aparat. wysiadłam. lało jak z cebra, ale co to dla mnie. szłam, nie widząc niczego przed sobą, z trudnością otwierałam oczy zważając na litry wlewającego się deszczu w moje oczy. światła, to to. stanęłam, ale każde z aut nieudolnie mnie wymijało trąbiąc jak na frustratkę, którą rzeczywiście mnie sprawiłeś. więc położyłam się. jak zawsze, wtedy kiedy wbijałeś mi w serce kolejną szpilkę a ja chowałam się pod łożkiem zanosząc płaczem. tym razem wbileś mi nóż. tym razem położyłam się na ulicy. tym razem, nawet nie zdążyłam zapłakać.
|
|
|
|