 |
|
Tego ranka budzisz się, a promień słońca uderza twoją twarz. Twój rozmazany makijaż, gdy leżymy w przebudzeniu destrukcji.
|
|
 |
|
“
Jestem strasznym nadwrażliwcem. Bycie nadwrażliwcem to chodzenie po cienkiej linie: jest euforia, czyli nagła radość z drobiazgów albo depresja, czyli załamanie i upadek. Niektóre rzeczy widzę trzy razy mocniej niż inni. Tak jak zauważam różne piękne sprawy, tak widzę syf, którego ludzie nie zauważają. Wrażliwość, która daje mi masę możliwości, musi ze mnie wyjść. Jak zaczynam ją w sobie kumulować, to jest źle.
”
|
|
 |
|
“ Czasem musisz bardzo mocno zapakować swój ból i obwiązać go sznurkiem,
jak paczkę. Po prostu po to, by móc dalej żyć. A więc zakładam gruby
opatrunek na moje cierpienie jak na złamana rękę.(...) Później, gdy
minie trochę czasu, będę może mogła tego dotknąć tak, żeby nie sprawiało
bólu. ”
|
|
 |
|
i serce mi peka gdy mysle ze jej nie ma
|
|
 |
|
Wsiadam znów na motor, na czerwoną piękność z rysą na sercu, zakładam kask, obowiązkowo gładzę bliznę z jej lewej strony, oddając tym samym cześć maszynie, doskonale pamiętam skąd ona się wzięła, noszę podobną, zaraz pod lewym żebrem. Jest piękna, choć dla wielu to skaza, dla mnie jest wyjątkowa. Kocham moment odrywania stóp od podjazdu, uwielbiam ryk silnika, lubię czuć tą wolność i pewność że już nic nie może mnie zatrzymać, żadne drzewo czy urwisko. Nic nie powstrzyma tego piękna.
|
|
 |
|
"Sprawdziłam ile mam do Ciebie na pieszo. 343 km, 69 godzin. 69 godzin, jezu. xD za 69 godzin będę u Ciebie, wyruszam w trasę, zią. kup piwo." Czekam.
|
|
 |
|
Nie zgadniesz ile razy próbowałem to naprawiać, ale ona dla mnie była już zimna jak skała.
|
|
 |
|
daj pożegnać się nam, dalej iść
|
|
 |
|
Wszytko za co kochałem ją i co kochałem w niej, tonie obok mnie
|
|
 |
|
z przeszłości brać co najlepsze
|
|
 |
|
Twoje oczy się śmieją, wiem że jesteś szczęśliwa, te miejsca dają miłość do końca życia
|
|
|
|