|
Zanurzam się w Twoich perfumach, nie mogę oddychać, zrzucam ortalion i nawet zapytać nie zdążę co słychać
|
|
|
to pieskie życie na okrągło chcą gonić jak hycel, siedzę w obłokach i popijam szprycer
|
|
|
po ci pełny portfel, jeśli na pogrzebie pusto? brak ludzi, którzy za twą duszę jakąś setkę chlusną
|
|
|
siadam se w bistro, biorę beefsteak, obgadam biznes, żaden garnitur, noszę jeansy i biały t-shirt
|
|
|
mieliśmy być dorośli a na twarzach nadal obłęd
|
|
|
gdy dzwonią telefony, odbieram mówiąc “co chcesz?”, na uprzejmości brak mi siły, także gadaj konkret, przechodź od razu do tematu, czasu brak na oddech
|
|
|
gdy byłem młodzieńcem to się kochałem w tobie, obwiniam ciebie za te fobie i słabe stopnie
|
|
|
Chyba najbardziej boję się utraty kogoś, kto potrafi nadać życiu sens. Kogoś, kto wytrwale stoi obok i ani myśli zrobić kroku dalej. Kogoś, czyja obecność staje się tak potrzebna jak tlen. Kogoś, czyj dotyk, zapach, spojrzenie stały się nieodłącznym elementem życia. Być może brzmi to jak banał z taniej telenoweli, ale zastanów się, co zrobisz, kiedy zabraknie ci tej osoby? Jak będziesz się wtedy czuł? Nie boisz się tego? Tej samotności, tej pustki nie do wypełnienia? To jest coś, co nie posiada swojego substytutu. Nie da się zamienić człowieka tak po prostu, to tak nie działa. Jesteś z kimś i ten człowiek daje ci siłę, z czasem staje się wszystkim, co masz i wszystkim, za co gotów jesteś poświęcić własne życie. Nagły brak takiej osoby jest nie do zniesienia, a ból po jej utracie jest w stanie zabić w człowieku wszelkie nadzieje. [ yezoo ]
|
|
|
co z tego że piłem, da się więcej, pokazałem gdy odeszłaś serce
|
|
|
nie ma nic prócz imienia, lecz i to dni ukradną i jeszcze obraz, ja stoję nachlany
|
|
|
sam byś ocipiał mając tyle pod globusem zdań, które zaczynają się na "mam dosyć kurwa!"
|
|
|
to jak pierdolony koszmar, nie wiem, żeby spisać takie życie potrzebuje z siedem
|
|
|
|