 |
Kiedyś nie rozumiałam tego, że ludzie mimo, iż się kochają nie chcą być razem, że nie chcą spróbować raz jeszcze tylko dlatego, ze za pierwszym razem nie do końca im wyszło. Nie mogłam tego pojąć, bo przecież jeśli oboje tego chcą i wiedza co czują do siebie nawzajem to powinni być razem. Dziś to rozumiem. Oni się po prostu boja, nie chcą przeżywać tego wszystkiego po raz kolejny i łatwiej im odpuścić, zrezygnować z miłości i z czasem ułożyć sobie życie na nowo niż zaryzykować. Nie łatwo zaufać po raz drugi...
|
|
 |
Kilometry problemów, sto powodów, by odejść. Znalazłam jeden, dla którego chcę żyć - mówię o Tobie.
|
|
 |
szczerze? ja wiem już wiem czego chcę! ;) wiem, że mimo, że może Ci w końcu zależeć ja już chcę odpuścić. To nie dla mnie. Przyzwyczaiłam się do Twojej nieobecności i w sumie dobrze mi z ty. Żegnaj kochanie. Życzę Ci szczęścia! ;))
|
|
 |
' Seria oddechów z dedykacją dla Ciebie < 3
|
|
 |
|
Mam go, mam go, chociaż wcale go nie kocham i oboje mamy alkohol w żyłach, a on do tego ma jeszcze miłość w głowie i dba o mnie, dba o mnie, bo chyba coś, co wzięliśmy podziałało na mnie nie tak jak powinno i mam straszne myśli, przerażające myśli o ludziach robiących sobie krzywdę i myślę jak bardzo chciałabym kogoś innego tutaj, teraz, ale już nie krzyczę, nie krzyczę już od paru miesięcy, zresztą nie mogę, a on chyba właśnie uderzył kogoś kto przechodził obok mnie z papierosem, bo chyba zaraz będę wymiotować, ale nie mogę, nie mogę niczego, przytula mnie, och, widzę jego oczy i przecież kurwa wiem, że to wcale nie tak miało być, że złe oczy, że nie te, nie ta twarz i nie te ręce na biodrach i mam ochotę położyć się pod ścianą i płakać, ale nie mogę, to studniówka, mogę jedynie zamknąć się w kabinie i rzygać, więc rzygam, przeklinam do sedesu, ale wcale nie jest mi lepiej, wychodzę i widzę tą samą twarz, czuje te same ramiona, wciąż dbające, opiekuńcze, czułe i kurwa nie Twoje.
|
|
 |
Wspomnienie pierwszej miłości zawsze będzie częścią naszego życia, niezależnie czy chcemy o tym pamiętać, czy nie.
|
|
 |
w co Wy gracie? nie ogarniam tego, ale mam nadzieję, ze super bawicie się moim kosztem.
|
|
 |
po szesnastu miesiącach związku zrobiłam sobie miłosny odwyk. zakochałam się w imprezach, na których alkohol lał się hektolitrami, jarałam szlugi i blanty, brałam najróżniejsze blety, lizałam się z przypadkowymi typami - wszystko po to by zapomnieć. miałam gdzieś zdanie innych, którzy twierdzili, że niesamowicie się zmieniłam. szkołę zostawiłam w oddali, ale żyłam życiem nie nim. niespodziewanie, gdy prawie sięgałam dna pojawił się ktoś kto nauczył mnie oddychać, kochać, śmiać się, śnić, marzyć na nowo. wyleczyłam się z jednej choroby, by popaść w drugą. to niesamowicie irracjonalne.
|
|
 |
doskonale wiedziałam jak to się skończy , świadoma byłam tego , że znowu będę cierpieć i zacznę z nałogami ale mimo to brnęłam w to , wjebałam się w to bagno zwane 'miłością' ponownie zaufałam tej samej osobie i ponownie zostałam zniszczona , zniszczona jak ten jebany titanic który poszedł na dno
|
|
 |
dostrzegłam jak bardzo się zmienił. jest podobny do swojego kumpla, którego ulubionym zajęciem jest wymyślanie intryg, niszczenie życia. już nie raz miałam olbrzymią ochotę podejść do niego i wykrzyczeć mu to prosto w twarz. zabronił mi tego zdrowy rozsądek. nie chcę dostać po twarzy. z resztą 'moje Kochanie' i tak ma moje zdanie gdzieś.
|
|
|
|