 |
W dzień do mnie nie dzwoń, podnoszę się, gdy robi się ciemno, bo lubię gdy niebo jest czarne nade mną.
|
|
 |
Tracę grunt pod nogami. Coraz trudniej mi oddychać. Nie potrafię ogarnąć swoich myśli. Uczuć też nie. Tak, znowu nadużyto mojego zaufania.
|
|
 |
Po wielkiej miłości zostały wspomnienia. Po jego dotyku i pocałunkach zostały dreszcze. Widać już tylko cień naszych splecionych rąk, podczas popołudniowego spaceru. Na stałej trasie pieszych wycieczek zostały jedynie przeplatające się co chwila ślady naszych podeszw. Po pokoju plącze się echo naszych rozmów i delikatny zapach jego ciała. A ja, ja jestem tylko cieniem osoby, którą byłam przed jego odejściem. /pierdolisz.
|
|
 |
Uczysz mnie wielu rzeczy. Pokazujesz, jak łatwo jest mówić o fałszywych uczuciach. Uczysz, jak ludzie potrafią manipulować faktami, jak zmieniać ją na swoją korzyść. Udowadniasz, że na świecie szerzy się fałsz i nieszczerość. Ukazujesz mi dodatkowo mnie samą w najgorszym świetle. Taką naiwną, łatwą, taką.. taką nie wartą wysiłku, nadającą się tylko do całkowitego zrównania z ziemią. /pierdolisz.
|
|
 |
Chcę być w Tobie, wypełniać Cię. Chcę móc poczuć się choć przez chwilę Tobą, żeby wiedzieć, co czujesz. Chcę wiedzieć co myślisz, ale nie mogę, bo gdy patrzysz mi w oczy, nie potrafisz mi nic powiedzieć. Nie potrafisz ze mną porozmawiać. /pierdolisz.
|
|
 |
Ostatnio nie rozstaję się z pesymizmem, nigdzie nie widzę plusów. W nasze ponowne zejście się też przestałam wierzyć. /pierdolisz.
|
|
 |
|
ułamek sekundy, usta przy ustach, moja dłoń penetrująca Twój brzuch, delikatnie muskająca zarysy mięśni. Twoja ręka błądząca po moim biodrze, skupienie się jedynie na własnych, nerwowych oddechach. oddanie się chwili, pragnąc żeby trwała wiecznie. nagłe odsunięcie się od siebie i pytanie błądzące po głowie 'ale co my robimy?', nabranie oddechu i ponowne zderzenie ustami. przecież przesiąknięcie do cna pożądaniem bez obaw o nadchodzącym uczuciu, które później przerodzi się jedynie w cierpienie, jest czymś niemal idealnym. to jak opychanie się słodyczami bez konsekwencji, smaczna konsumpcja, bez obaw o szerokie biodra.
|
|
 |
Zgubiłam się, błądzę w jakimś pieprzonym labiryncie, wiesz? Sądzę, że Ty mógłbyś mi pomóc. Może przeceniam Twoje możliwości, ale w końcu, w dzieciństwie zawsze wiedziałeś, czego mi trzeba. Muszę wybierać między tym, czego pragnę, a tym, czego pragną inni. Wiedziałeś jak trudno jest wybierać między swoim a cudzym szczęściem? Chociaż, w gruncie rzeczy nie wiem, co stanowi szczęście dla innych. Nie wiem, czego ode mnie oczekują. Nikt nie chce powiedzieć mi wprost, kim dla niego jestem. Czy pytałam? Oczywiście, ale to nic nie daje. Co mam robić? A może mam czekać? Znowu zadaję Ci miliony pytań, a Ty znowu nie odpowiadasz. Od pięciu lat jest tak samo. Przychodzę do Ciebie, siadam na ciemnej płycie, zwracam wzrok ku niebu, nawet w czasie deszczu, czy śnieżycy i mówię do Ciebie, czekając na jakąkolwiek odpowiedź, choćby mały znak, mówiący, co mam robić. Teraz też tego potrzebuję, ale to nadal na nic. Pozwól mi chociaż posiedzieć i dalej do Ciebie mówić, dobrze dziadku? /pierdolisz.
|
|
 |
Zawsze znajdzie się jakieś małe 'ale', które potrafi wszystko zniszczyć i zaprzepaścić. /pierdolisz.
|
|
 |
Zostawię za sobą ten dym nad miastem, tych wszystkich ludzi, na których nie chce mi się patrzeć. Wiem, miałam się zmienić, ale chyba nie potrafię. I czasem myślę, że to przeze mnie płaczesz.
|
|
 |
Powiem, że zaczynam nowy rozdział w życiu. Brzmi lepiej, niż przyznanie się, że po prostu uciekam przed starym.
|
|
 |
Mówi na mnie "czarna", choć moje włosy są ciemnobrązowe. Mówi do mnie "mała", choć sam jest niewiele wyższy. Potrafi wymądrzać się jak nikt inny, a później z oczami szczeniaczka mówić "Przepraszam, jednak nie miałem racji." Najchętniej cały dzień przesiedziałby ze swoimi kumplami, pijąc piwo, po czym później mówić, że "Abstynencja rządzi." Ale najbardziej uwielbiam w nim jedno - potrafi mnie znieść, kiedy popadam w swoje humorki, kiedy rzucam przedmiotami i kiedy bluzgam wszystkich naokoło. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie jeden, malutki szczegół - jego dziewczyna.
|
|
|
|