 |
spójrz mi w oczy powiedz co jest na złe lekiem./Bonson
|
|
 |
zamknę dziś więc oczy, byle do jutra./Bonson
|
|
 |
alkohol w żyłach, we krwi amfetamina, chyba jestem zbyt słaby by na trzeźwo się zabijać./Bonson
|
|
 |
w końcu kurwa zginę za nią, nie mówiąc nic./Bonson
|
|
 |
patrzysz na nią, niby anioł - a krzywdzi./Bonson
|
|
 |
lepiej wpadnij, polej, zapijemy smutek./Bonson
|
|
 |
Ból kaca,smak krwi i smród świata, znów./Bonson
|
|
 |
a pamiętasz Mamo, jak za szczeniaka wpadałam w zimię tylko po to by napić się gorącej czekolady, i po chwili znowu wychodziłam na dwór? ja pamiętam doskonale. przychodziłam z kolegą, piliśmy coś ciepłego i wychodziliśmy. Ty wtedy zawsze stawałaś w drzwiach, i uśmiechając się mówiłaś: ' załóżcie szaliki, i uważajcie na siebie bo jest już ciemno'. niby głupia czekolada, niby najnormalniejsze słowa, a tak cudowne wspomnienie. / veriolla
|
|
 |
przez łzy patrzyłam na telefon i przychodzące połączenie od Niego. zaciągnęłam się papierosem, i popijając dym drinkiem - wcisnęłam czerwoną słuchawkę. to był koniec, definitywny - wtedy tak na prawdę się skończyliśmy. dokładnie wtedy, gdy pierwszy raz byłam w stanie powiedzieć Ci 'nie'. / veriolla
|
|
 |
ze łzami w oczach mówił, że miłość jest ich nadzieją./ Słoń
|
|
 |
łączyło nas więcej niż przyjaźń i piwo./Bonson
|
|
 |
bał się, bo samotność była drogą do śmierci./Bonson
|
|
|
|