 |
codziennie myślę o tych rzeczach, na które nie starcza mi odwagi. strach przed porażką wyklucza mnie z gry. z gry zwanej życie. kręci mnie nieosiągalność, czyms co jest osiagalne najnormalniej w świecie gardzę. zawsze tak jest, że decyduję sie na coś(kogoś), kiedy tego już nie ma przy mnie. czuję się żałoście ze swoją miłosiernością, odnośnie tego, że majac przed sobą szansę na szczęście, zrezygnowałam, bo gdybym ja była szczęśliwa, to przez to zabrałabym szczęście komuś innemu. ale prawdę mówiąc, chuj z tym, przyzwyczaiłam się już do tego, że cały czas jest u mnie tak monotonnie i bezpłciowo. żadnych wzlotów, żadnych upadków. nawet nie mam odwagi ani tym bardziej checi by cokolwiek w swoim życiu zmienić.
|
|
 |
moje życie to jebana sinusoida. moje ostatnie samopoczucie jest jak jebana górska pogoda. wiem, że powinnam byc teraz smutna, ale jakoś średnio mi to wychodzi. co z tego, że znowu mi coś nie wyszło, przecież mam przyjaciół, zajebistych przyjaciół, przy których porażki się nie liczą. poza tym porażki są po to, by za chwilę miało być dobrze, a tak naprawdę to już jest. no prawie. co ja poradzę na to wszystko, co sie dzieje? nic. trzeba brać życie takie, jakie jest. trzeba kończyć pisać notkę, odrobić lekcje i lecieć do siesty z miśkami odreagować to wszystko. potem odreaguję jeszcze osobno z dziewczynami i wszystko musi wrócić do normy. z takimi ludźmi zawsze wraca. co ja bym bez nich zrobiła, to ja nie wiem. przydałaby mi sie tylko anna blizej mnie i wszystko byłoby na swoim miejscu. no ale piatek na szczęście coraz blizej.
|
|
 |
To chore. Jestem pieprzona masochistką. Wiem, że nie powinnam drążyć w to, bo i tak znajac życie chuj z tego wyjdzie. Chwile będzie dobrze, bedę szczęśliwa, zadowolona, ale przecież przerabiałam to milion razy i tak ostatecznie okaże sie, ze nie miało to najmniejszego sensu. Ale mimo to nie jestem w stanie zrezygnować. Ja nawet nie umiem się powstrzymać, nie wiem co to znaczy mieć swój honor. Ale w uczuciach honor sie nie liczy, zrobi się wszystko by być bliżej osoby, na której nam zależy. Jestem z siebie dumna, bo pierwszy raz w życiu powiedziałam to, co naprawdę czułam, nie obawiajac się tego, że ktoś to wysmieje.
|
|
 |
coś we mnie pękło. czuję jakbym była obok wszystkiego. jakby wszystko i wszyscy składali się z mgły. jakby byli tylko na chwile, jakby byli ulotni. jakby byli dementorami z jebanego harrego pottera, którzy wysysają ze mnie wszystkie najlepsze wspomnienia. właśnie się teraz tak czuję. bez nadziei na cokolwiek. jakbym nigdy w życiu nie była szczęśliwa i jakbym nie miała już być. znowu nie moge oddychać i na samą myśl o tym wszystkim robi mi się słabo i zbiera mi się na wymioty. taka mała reakcja organizmu na otoczenie. jest piatek, a ja bez energii na cokolwiek. ma ochotę leżeć i czekać, aż to wszystko minie. czuję, ze to na czym mi najbardziej zależy omija mnie szerokim łukiem. "miej wyjebane, a będzie ci dane" chciałabym mieć. ale chuja mi wychodzi
|
|
 |
Jeśli nie przyjdziesz
świat będzie uboższy
o te trochę miłości
o pocałunki które nie sfruną
w otwarte okno
|
|
 |
Strzeż się słońca, w słońcu tęskni się najbardziej.
|
|
 |
Przyjacielu, jeśli nawet boli cię moja szczerość, nie porzucaj czytania. Czym, jeśli nie szczerością, mam się bronić przeciw twojemu oskarżającemu myśleniu.
|
|
 |
Naprawdę można kochać tylko raz.
|
|
 |
Cisza, przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń (...) cisza, przyjacielu, nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli
|
|
 |
być może jesteś
jesiennym wspomnieniem, słonecznym istnieniem, tęczowym latawcem w sadzawce serc.
niebieskim niebem, błądzącą chmurą, pewnym przecinkiem w pantomimie powietrza.
falą tsunami, ponurym krzykiem, ciężkim grzechem...
|
|
 |
Dla mnie szczęście to rzecz bardzo prosta: nie myśleć o przyszłości.
|
|
 |
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego potrzebujesz kogoś, do kogo mógłbyś zadzwonić, gdy leżysz na tej zimnej podłodze, wszystko tracąc ?
|
|
|
|