Stoisz na pogrzebie bliskiej osoby. Dookoła ludzie zapłakani, zrozpaczeni utratą kogoś bliskiego. Dobrze wiesz, że to tylko taka gra. Oni udawają, w rzeczywistości mało kto był przy tej osobie, kiedy najbardziej tego potrzebowała. Wszyscy zebrali się w jednym miejscu zapłakani aby pokazać jak dobrą są rodziną. A Ty tylko stoisz, nie płaczesz, patrzysz tępo w zionącą smutkiem jamę. Gdy widzisz opuszczaną trumnę, pojawia się przemożne uczucie, aby wskoczyć tam i krzyknąć "hej, obudź się, koniec tych żartów" i razem z zamkniętą tam osobą śmiać się tak jak wcześniej. Chwila rozdarcia, w której dociera do nas, że to już koniec. Straciliśmy na zawsze tą osobę. Wtedy ból sięga zenitu. Wszystkie skumulowane uczucia wypływają na zewnątrz. Jesteś bezbronny, goły. Jedyny prawdziwie samotny. /d
|