 |
|
nie mów, że świat daje równe szanse.
|
|
 |
|
zgaśniesz jakbyś był szlugiem.
|
|
 |
|
serce wali jak dzwoń, pompuje krew, tempo rozsadza ci skroń prześladuje pech, czujesz nadchodzący zgon, sam byś już najchętniej zdechł, ten kawałek to pomocna dłoń do góry łeb. Sobota.
|
|
 |
|
chciałabym, żebyś był tutaj, obok mnie. blisko.
|
|
 |
|
może nie widać, może myślicie, że jestem silna, ale nie, wcale nie, to tak cholernie rozpierdala od środka.
|
|
 |
|
zbliżał usta do mojej szyi, lekko ją odchylałam, wiedział, że się nie oprę.
|
|
 |
|
znów czując Twój znajomy dotyk, oczy same zamykały się z rozkoszy.
|
|
 |
|
wiesz, trudno mi się oddycha gdy czuje, że z każdym oddechem, tracę kawałek siebie.
|
|
 |
|
miło obserwować Twój uśmiech ze świadomością, że po części to moja zasługa.
|
|
 |
|
a po pijaku? facetom włącza się love. dziewczętom wyłącza się nieśmiałość.
|
|
 |
|
bo jasne że w realnym życiu zawsze wygra ta pierdolona pusta dziwka.
|
|
 |
|
pytam cię o świat, ale ty zanurzasz dłoń w ciepłym strumieniu moich myśli, zmieniasz bieg rzeki, płyniesz pod prąd.
|
|
|
|