 |
-Co to ma znaczyć? Choć raz mógłbyś odpowiedzieć pełnym zdaniem! Mruczysz tylko i bełkoczesz jak jakiś.. prymityw.
-Prymityw..-Uśmiechnął się szerzej.
|
|
 |
Niestety, każda z przyczyn wydawała się bez sensu. Tak jakby prawda chciała mi zajrzeć prosto w oczy, a mnie brakowało odwagi, żeby to spojrzenie odwzajemnić.
|
|
 |
-Co robisz w sobotę wieczór?
Chwila namysłu.
-Mam randkę z tym co zawsze.
Wyraźnie się zainteresował.
-Tym co zawsze?
-Zadaniem.
-Odwołaj.
|
|
 |
W bliskim kontakcie z nim doznawałam dziwnej polaryzacji pragnień. Bo jakaś cząstka mnie chciała uciekać przed nim z wrzaskiem: "Pali się!". A inną, bardziej lekkomyślną cząstkę nęciła potrzeba sprawdzenia, jak bardzo mogę się do niego zbliżyć i...nie spłonąć.
|
|
 |
-Ukrywasz coś jeszcze?-zapytałam.
-Masę rzeczy..
Żołądek fiknął kozła.
-Na przykład?
-Na przykład to, co czuję zamknięty tu z tobą-oparłszy się ręką o lustro za moimi plecami przysunął się bliżej.
-Nie masz pojęcia, jak na mnie działasz.
|
|
 |
- Naprawdę wiele mogę znieść, ale bezproduktywny dzień to dla mnie męczarnia.
- I to mówi facet, który wciąż próbuje mnie przekonać, żebym spędziła dzień w łóżku - powiedziałam kokieteryjnie, starając się poprawić mu nastrój.
- Aniele, to byłby b a r d z o produktywny dzień - jego słowa brzmiały uwodzicielsko, ale w głosie kryło się zmęczenie.
|
|
 |
Jednak zmęczona nieustanną walką z przeciwnościami, wyłączyłam mechanizmy obronne.
|
|
 |
Jego czarne włosy kręciły się nad uszami, mokre po niedawnym prysznicu. Był wyższy ode mnie prawię o głowę. Nagi do pasa, w luźnych dżinsach i z gołymi stopami, miał przewieszony przez ramię ręcznik kąpielowy. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, utkwił we mnie czarne oczy - ze zdziwieniem.
|
|
 |
Pociągał mnie jak jeszcze nikt dotąd. Był między nami mroczny magnetyzm. W jego obecności czułam się ja na skraju kuszącego zagrożenia. Tak jakby w każdej chwili miał mnie z tej krawędzi zepchnąć.
|
|
 |
Uśmiechnął się drwiąco. Modelowy uśmiech drania.
|
|
 |
Powoli zaczynam stawać się swoim przeciwieństwem. Diabełek na moim ramieniu podpowiadał szyderczo, że może mi się to spodobać.
|
|
 |
Czułam, że w moich oczach wzbierają łzy, ale ani jedna nie spadła. Zebrało się we mnie zbyt wiele frustracji i gniewu, żebym czuła cokolwiek więcej, ale podejrzewałam, że pięć minut później, kiedy emocje opadną, a ja uświadomię sobie w pełni to, co zrobiłam, pęknie mi serce.
|
|
|
|