 |
|
przestań rzucać mi tu stereotypami, bo gość w dresach, z kapturem głęboko naciągniętym na głowę, szlugiem między palcami i piwem w ręku wcale nie równa się pojęciu 'skurwiel'. bo ten niemożliwy sukinsyn w Twoim mniemaniu, ma uczucia. rezygnuje z niejednego melanżu, czy ustawki byleby tylko posiedzieć trochę z dziewczyną za którą byłby zdolny zabić. i to nic, że ma zjechaną opinię, a każda poważniejsza akcja z góry może wpisać Go do swoich członków - potrafi dużo więcej, niż niejeden koleś przesiadujący godziny po szkole nad lekcjami. umie kochać.
|
|
 |
|
21:48. teraz chcę Go mieć. teraz.
|
|
 |
|
po nieudanym odbiciu zaczął swoją litanię a pro po mojej kiepskiej formy. - zejdź ze mnie? - rzuciłam mierząc go. uśmiechnął się dobiegając do mnie, przewracając na podłoże i sadowiąc mi się na kolanach. - co Ty robisz?! - krzyknęłam starając się Go jakoś zwinnie odepchnąć. - najpierw muszę na Ciebie wejść, żeby zejść i takie tam. - bełkotał wgniatając mnie mocniej w piasek. prychnęłam pod nosem wypluwając z ust ciche 'kurwa', a On zaczął naśladować śmiech najmłodszego z aktorów w rodzince.pl. chore? no co Ty.
|
|
 |
|
czym różni się menel od dobrego znajomego? mijając obu na ulicy zawahasz się, jednak to ten pierwszy w końcu po długim bujaniu się na rowerze ukierunkuje się. znajomy jeżdżąc perfidnie od boku do boku w efekcie kiedy już obierzesz trasę specjalnie skieruje się na tą samą, aby tylko wpieprzyć Ci się na tylne koło.
|
|
 |
|
kłótnia z kumplem, który usilnie chciał postawić mnie na środku zajmując tym samym miejsce na skrzydle. nasze przekrzykujące się głosy, moje odpychanie Go, oraz Jego argumentowanie 'bo masz większe cycki'. złowrogi gwiazdek trenera, Jego natychmiastowa postawa siatkarska, moje dotuptanie na środkowe pole, a wszystkiemu towarzysząca grobowa cisza. uwielbiam to.
|
|
 |
|
i na co było nam to wszystko? bieganie za sobą, poświęcanie czasu, żeby później się liczyło, że się staraliśmy, że nam zależało. i tak po czasie się psuje, a my, nawzajem uświadamiamy sobie, że jednak daleko nam od ideału, za które uważaliśmy się na początku. że mimo wszystko, pomimo tylu starań - nie dogadamy się. nie dojdziemy do kompromisu. nawet miłość tutaj nie pomoże. ona też w końcu się skończy. wcale nie jest nieśmiertelna, ani wieczna. nic nie jest. a to tylko uczucie, bez najmniejszych szans na przetrwanie. tylko parę fajerwerków, między dwoma osobami, które po jakimś czasie, po natłoku raniących słów, niewypowiedzianych myśli po prostu gasną.
|
|
 |
|
po raz pierwszy mam ochotę wziąć jakiś mocny klej i bez pytania przykleić się do Niego. złączyć swoją dłoń splatając nasze palce, przycisnąć się do Jego klatki piersiowej. spoić nas w jedną całość, której nikt nie będzie potrafił rozdzielić. jestem desperatką, bo chciałabym mieć Go teraz przy sobie, w tej chwili i na każdy inny moment jaki będzie dane mi przeżyć. boję się. cholernie się boję, że kiedyś Go stracę.
|
|
 |
|
to całe tresowanie mnie, korepetycje ze znieczulicy. uczenie, jak nie czuć. jak być wyrachowaną, bez krzty wzruszenia. tłumaczenie, że tak będzie mi łatwiej. jasne. wszystko po to, aby przygotować mnie do Twojego odejścia i kretyńskiego tłumaczenia, że nie potrafisz kochać. każdy potrafi, sukinsynu. tylko nie każdemu się chce.
|
|
 |
|
kolego mam na Ciebie ochotę jak na gorące kakao podczas upalnego lata, pojmij.
|
|
 |
|
jeżeli schowasz do lodówki kawałek żółtego sera wytrzyma dużo więcej, niż gdyby leżał na blacie szafki. lecz po tygodniu, może dwóch będzie nadawał się tylko do wyrzucenia. tak samo jest z miłością. uporczywie zamykamy ją w sercu, trzymając się usilnie tego, że będzie tam bezpieczna. niby jest, ale dusi się, a w końcu umiera. rozumiesz? trzeba zrobić taki mały otwór - dzięki któremu będzie mogła oddychać, a nie ucieknie przy najbliższej okazji.
|
|
 |
|
twoje uczucie daje mi większego powera niż baterie tym pieprzonym króliczkom w reklamie.
|
|
|
|