|
serce i żołądek dziwnie ściśnięte. myśli, w opozycji do wcześniej wymienionych, kompletnie rozszalałe, nieograniczone. w środku tego zamętu jestem ja, zupełnie oczarowana i zdezorientowana. słowa znów gubią sens gdzieś po drodze, sen przychodzi o wiele za późno. jak to w ogóle jest możliwe? po tym wszystkim, czego doświadczałam uprzednio? jakim cudem okazałam się zdolna do tego, by się zakochać?
|
|
|
zabawne, że pomimo zebranego doświadczenia życiowego i tak pozwoliłam, by ogarnął mnie obezwładniający stres. również zabawnym jest to, że ponownie - jak za swoich nastoletnich lat - sięgnęłam po linkin park. pomogło wtedy, niewyobrażalnie pomaga teraz. może jednak jest dla mnie ratunek? przed zauroczeniem nie da się w pełni ukryć, ale chciałabym uzyskać przynajmniej częściową kontrolę nad jego mocą.
|
|
|
upadłam na głowę, na serce, na duszę. najprzyjemniejsza kraksa w moim życiu.
|
|
|
gesty tak cudowne, że zabrakło mi słów. nawet jeśli to jednostronne, nie szkodzi. moje tkanki i tak zdążyły przesiąknąć niemożliwym do wyartykułowania szczęściem.
|
|
|
nie czekałam na to, nie byłam przygotowana. ale tak pięknie jest móc o kimś myśleć przed snem.
|
|
|
Moje szczęście. Moje wszystko. Po prostu ten Miło. Kocham Cię
|
|
|
nie jestem w stanie zignorować niezwykle silnie wybrzmiewającej refleksji - ja naprawdę go kochałam, w jakiś młodzieńczy, bezgranicznie szalony sposób. opętana pragnieniem przynależności i miłości doprowadziłam swoją osobowość na skraj poczytalności. autodestrukcja była nierozerwalnie związana z pogrążeniem się w paskudnie mrocznych zakamarkach własnej głowy i serca. dobro pomieszało mi się ze złem, raniłam ludzi, bo straciłam kontrolę nad swoimi czynami. obsesja na punkcie wyglądu, akceptacji, lekceważenie najbliższych. utracone przyjaźnie. dorosłam, wiem to. wiem także, że nie powinnam się była zakochiwać, a przynajmniej nie w taki sposób. łaknęłam wszystkiego, co niezdrowe, toteż moja psychika przerodziła się w dziwacznie chorobowy twór. niech moja wrażliwa strona wreszcie dojdzie do głosu. nauczyłam się prawdy, nauczyłam się lojalności. nauczyłam się życia w zgodzie z ludźmi. nie tęsknię do tamtych czasów, rozumiem, co przyczyniło się do każdej fatalnej decyzji.
|
|
|
niewiele spośród moich rówieśników jest w stanie poszczycić się tak zatrważającą liczbą spalonych mostów. nic nie szkodzi, w końcu nauczę się budowania nowych i solidnych, tak absolutnie od podstaw.
|
|
|
z perwersyjną satysfakcją zapanuję nad otchłanią minionych czasów, może za kolejne dziesięć lat bliżej nieokreślony impuls skłoni mnie do ponownego przyjrzenia się temu, kim byłam.
|
|
|
zawsze można się zmienić, niekoniecznie na lepsze lub gorsze. zawsze można dorosnąć - po prostu dorosnąć. tylko czy można dorosnąć ,,na gorsze"?
|
|
|
Moi drodzy, czy jest tu ktoś do kogo docierają jeszcze moje teksty? Wiem, sporo z Was pewnie kompletnie to zignoruje, ale byłabym mega wdzięczna za odzew. Chciałabym stworzyć społeczność ludzi, którzy się wspierają, w klimacie wolnym od hejtu (i tak go za dużo w internecie). Bardzo Was proszę o feedback - o czym chcielibyście najwiecej czytać, o czym się dowiadywać, co Was ciekawi, a co niekoniecznie :) dla Was to minutka namysłu, a możemy stworzyć coś naprawdę fajnego! Bardzo dziękuję, Wasza esperka.
|
|
|
Tyle lat i tyle wspólnych chwil. Nigdy nie powiedziałabym, że najważniejszą lekcją jaką przyjdzie mi wyciągnąć z tej znajomosci to jest to, że nic nie trwa wiecznie, a przywiązanie wiąże się z rozczarowaniem. Podobno na zawsze jesteśmy odpowiedzialni za to co oswoiliśmy - nic bardziej mylnego. Ludzie pokazują nam, że to co oswoiliśmy prędzej czy później będziemy musieli zapomnieć./esperer
|
|
|
|