 |
Analizując uroki egzystencjalnego kaca zza kłębów dymu papierosowego.
|
|
 |
Nadzieja jest chyba największą zbrodnią przeciwko miiłości. No, zaraz po przyjaźni.
|
|
 |
`i wtedy życie okazuje się być jak domino , gdy nie wychodzi jedno , wali się wszystko ! `
|
|
 |
Ludzie mówią, że marzenia się nie spełniają - nie wierz im i patrz w gwiazdy.
|
|
 |
Zaproponowałeś, żebyśmy poprzestali na przyjaźni, po czym wsadziłeś mi język między drżące, zniszczone od przygryzania wargi.
|
|
 |
Mógłbyś mi wyłączyć na jakiś czas Sumienie? Dokucza mi.
Czekać. Czy to to samo, co tęsknić?
|
|
 |
.` Wybacz ,nie potrafie być idealna ....
|
|
 |
Życie nie jest czymś co znajdujesz, ale czymś co tworzysz na bieżąco.
|
|
 |
Tak, wiem - miałam na niego uważać. Ale uparte serce, zawsze wszystko musi sprawdzić i o wszystkim przekonać się osobiście.
|
|
 |
-Ble Ble Ble. I hate you! You`re busted!
-Nie znam angielskiego, ale wiem jak bardzo mnie kochasz.
-Yyy, może jednak przydadzą Ci się te korki...
|
|
 |
siedząc nad rzeką czekała na niego. wiatr rozwiewał jej włosy a słońce nadało im rudawy odcień. wyglądała nadzwyczaj pięknie. usłyszała kroki. automatycznie na jej twarzy pojawił się uśmiech. nie musiała się odwracać żeby upewnić się że to on po prostu to czuła. po chwili niepewnie usiadł koło niej. nawet się nie przywitał patrzył jedynie w dal. przytuliła go tak jak zawsze najbardziej lubił. siedziała w ciszy wtulona w niego.
- to... to koniec. wykrztusił. jej serce wpadło w arytmię z oczu pociekły słone krople. po kilku sekundach podniosła zalaną łzami twarz znad jego piersi. wciąż na nią nie patrzył. wstał. odszedł.
- jesteś mi tak bardzo potrzebny... wyszeptała.
|
|
 |
szli jak w każde jesienne popołudnie na spacer, zawsze tymi samymi alejami. on, zmieszany niezręczną ciszą, w końcu się odezwał.
- skarbie, czy coś się stało?
- jej oczy napełniły się łzami. po chwili zaczęła krzyczeć.
- czy Ty mnie jeszcze, ku^wa, kochasz?
- ludzie patrzyli się na nią jak na skończoną idiotkę, jednak to ją nie obchodziło. jak przez mgłę, widziała tylko jego.
- dlaczego pytasz? przecież wiesz...
- wpadła w jeszcze większy gniew. w jeszcze większy płacz. - mam Ci przypomnieć?! właśnie minęliśmy drzewo, pod którym przytuliłeś mnie pierwszy raz. za każdym razem, kiedy przechodziliśmy koło tego dębu, przytulałeś mnie po raz kolejny. mam mówić dalej?!
- nie kocham Cię. - odszedł.
|
|
|
|