|
jest dosyć spoko. tylko wziąć nóż i się zapierdolić.
|
|
|
już nie rośnie tętno, wszystko mi jedno, ty to tylko przeszłość.
|
|
|
wybacz mi, jeśli jestem za młoda, by mówić głośno o zmianach.
|
|
|
ja umiem żyć bez wielkiej kasy, wiesz? a ty się sprzedaj.
|
|
|
czasami trzeba usiąść i pogadać z sercem. ot tak jak staremu kumplowi wytłumaczyć, że nie masz ochoty na piwo czy miłość.
|
|
|
czuję mniej, widzę więcej, dobra, lej, bo trzęsą mi się ręce.
|
|
|
Zaciskasz zeby I krzyczysz w ciszy. Zgadzasz się na wszystko, dajesz się poniżać, żeby tylko uniknąć awantury. Słuchasz jego gadania, tego jak wmawia Ci, że właśnie tak było, chociaż prawda jest inna. A może to Ty postradałaś zmysły? W duchu modlisz się o to, żeby ktoś zauważył, ktoś wyciągnął rękę, ktoś usłyszał Twoje wołanie w ciszy i pomógł. Zaprowadził tam gdzie trzeba i nie pozwolił się wycofać. Myśli, krążą w Twojej głowie i wracają jak bumerang. Masz wrażenie, że albo skończysz z Nim, albo ze sobą. W ciszy....
|
|
|
nie mówmy o problemach, załóżmy że ich nie ma.
|
|
|
ból kaca, smak krwi i smród świata, znów flacha, znów katar i znów wracam. mówią: wytrzeźwiej, słyszałam to nie raz, mówią: widzę jak upadasz, odpowiadam: to nie ja.
|
|
|
wszystko powoli dochodzi do mnie, otrząsam się z goryczy najlepszych wspomnień.
|
|
|
a tobie ile komedii romantycznych potrzeba, by poczuć potrzebę miłości?
|
|
|
mamo, obudź mnie gdy przestanę go kochać.
|
|
|
|