 |
` Bo Ty dajesz mi do tego właśnie tą moc.
Teraz dziękuję. ;* / amarse
|
|
 |
` Mimo, że kochała Jego błekitne oczy, w których gubiła się za każdym razem, gdy On na nią patrzył. Mimo, że kochała Jego delikatny zapach przy, którym, gdy tylko się do niego przytuliła uginały się jej kolana. To wystarczyła jedna noc, by zauroczyła się brązowymi tęczówkami, które jej pragneły i prosiły wróć jak najszybciej, gdy wychodziła z sali. Mocnymi męskimi perfumami, które dawały do zrozumienia, że dzisiaj wszystko stać się może. A przeciez nie można mieć wszystkiego. / amarse
|
|
 |
` - Zjedz coś Mała.! - Nie, dziękuje. - Przecież nic nie jadłaś. - Może się zakochała.! - mówisz to i usmiechasz się do mnie. ;* / amarse
|
|
 |
` Pokochałam te chwile, w których łapałam Cię na wpatrywaniu się we mnie. / xheavenx
|
|
 |
cały dzień czułam się jak chodzące zombie. nic mi się nie chciało. a to wszystko przez to , że wczoraj wieczorem miałeś w opisie ten cholerny średnik i gwiazdkę. i weź się tu człowieku zastanawiaj : do kogo to mogło być ? no bo przecież nie do mnie. nowe postanowienie : zapomnę , choćby nie wiem co - zapomnę. aż przychodzi wieczór następnego dnia. oczywiście gg włączone. jesteś dostępny. udaję , że już nie czekam aż do mnie napiszesz. szperam po różnych stronach byle tylko zabić czas , bo i tak doskonale wiem , że do mnie napiszesz. zawsze piszesz , codziennie . i nawet gdybyś nie wiem jak bardzo mnie zranił to wystarczy, że wyślesz do mnie jedną , jedyną wiadomość na gg , a ja jestem w stanie ci wszystko wybaczyć...
|
|
 |
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
|
|
 |
a teraz co. obiecałeś mi coś. wiele rzeczy. między innymi,że utrzymamy kontakt. i ? nawet cześć mi nie potrafisz powiedzieć..
|
|
 |
.. i miałam nawet plan, żeby do Niego napisać i mu powiedzieć, że to już rok.. ale jak mam to ująć?.. ` cześć, nie mam życia i właśnie sobie rzewnie wspominam dzień w którym Cię zobaczyłam, straciłam czucie w nogach. właśnie mija rok, a ja tego jebanego czucia nie odzyskałam. oddawaj moje serce! :(
|
|
 |
-Czy ona wie, że Twoje pieprzyki na lewej ręce tworzą trójkąt? Że rozpuszczasz czekoladę pod językiem? Że pomidorową jadasz tylko z makaronem, a Twoje rzęsy opadają, gdy przepełnia Cię smutek? -Nie wiem, wydaje mi się, że nie. -To dlaczego do cholery mnie na nią zamieniłeś...?
|
|
 |
On. Kilka literek imienia tak bardzo zmieniły jej światopogląd. Jego poczucie humoru, czasem drwiny, były dużo ważniejsze niż komplementy innych. Uwielbiała dołeczki na jego twarzy kiedy się uśmiechał. Jego śmieszny ton mówienia, jego ciepły głos a zarazem pobudzający. Każde spotkanie, każda chwila, każde słowo było dla niej najważniejsze, najwspanialsze i jedyne. Kochała go mimo i wbrew. Za wszystko. Nawet za to, co było złe.'
|
|
 |
- Czy bierzesz sobie tę oto kobietę za żonę? - Wygląda na to, że muszę. - A czy ty, bierzesz tego oto człowieka za męża? - Skoro nalega.
|
|
|
|