 |
Przyjechałeś za późno o erę mojej dziewczęcości, kobiecości i starości. Słowem: za późno, abym mogła wszystko Ci wybaczyć. Pytasz co to jest wszystko? To są poranki, kiedy nie chce Ci się wstać do życia. Leżysz i szukasz na pustej kołdrze dobrze znanych dłoni. To są filmy z Woody'm Allen'em, których nie widziało się razem. To są nieprzeczytane wspólnie książki i nierozwiązane krzyżówki, pies, którego się kupiło, sukienki, które nie poszły na bal i nigdy nierozpakowywane prezenty pod choinką. Na wypadek, gdybyś zechciał wpaść z wizytą, leżały pod nią kilka lat po Twojej ucieczce, ale jakby tego było mało, są jeszcze mężczyźni w moim albumie albo w moim łóżku. Ci, co pozostają w jakimś ułamku wspomnieniami niczym sen nocy letniej i ci, z którymi chciałoby się spać na jednym tapczanie w następnym życiu. Kiedyś tak myślałam o Tobie, a dzisiaj? No cóż...
|
|
 |
zabierając skrzydła, nie oczekuj anioła.
|
|
 |
Była to bardzo sprytna dziewczyna. Każdego dnia wychodziła na dwór w bluzce z krótkim rękawem. Siedziała tak na świeżym powietrzu, az do wiecozra , gdy zaczynało sie robić chłodniej. Nie, ona nie doszło do domu się przebrać. Stojąc wśród kumpli głośno narzekała jak jej zimno. Zawsze skutkowało. Po chwili już przed nią widziała masę rąk, w których ściskane były bluzy, a ona zawsze wybierałą tą, którą on nosił. Pomimo że była 2 razy za duża zakładała ją na siebie ciesząc się jak mała dziewczynka, która dostała wymarzoną sukienką księżniczki.
|
|
 |
Chłopcze, lubię Ci mieszać w głowie.
|
|
 |
kiedyś byłam dobra, ale teraz wolę być trochę szalona.
|
|
 |
czas ułożyć sobie życie od nowa, znowu.
|
|
 |
Płaczesz bo tak na prawdę, nie wiesz co się z wami stało. Z dwojgiem kochających się nad życie osób, nie widzących świata poza sobą, obiecujących sobie miłość do grobowej deski, jedzących razem śniadania, obiad i kolacje, spacerujących po parku przy świetle księżyca, którzy gotów byli oddać za siebie życie.
|
|
|
|