 |
nie znoszę, kiedy jestem już wedle przekonana, że uda mi się z nim pożegnać raz, a dobrze, a on jakby czytając w moim myślach nachyla się nade mną, mówiąc jak kocha. uwielbia tą delikatną formę sadyzmu. kocha, kiedy przez niego kłócę się sama ze sobą. kiedy mówi mi, że odchodzi, i nie odsunie się nawet na metr, a ja wskakuję na niego oplatając nogami. 'zostań' szepczę, rozchylając usta. chociaż w myślach mam tylko bezwdzięczne 'odejdź'.
|
|
 |
nienawidzę naszych sprzeczek. odnoszę, wtedy wrażenie, że z dłoni wypadło mi coś niesamowicie cennego. mam świadomość, że upadające na podmokłą przez tanie wino podłogę uczucie zostanie zrysowane na stałe, bezpowrotnie. zdruzgotana owym zdarzeniem staram się znikomo zebrać je z podłogi, swoimi drżącymi dłońmi. ocieram je o swoją zwiewną sukienkę z nadzieją, że uda mi się zetrzeć ślad, niewypowiedzianych myśli i błędnie wypowiedzianych słów. ale rysa jest nie do pokonania. starasz się zetrzeć wyrzuty sumienia, cofnąć czas odbijając na nim tylko ślady swoich wybrudzonych od roztartej szminki palców, pogarszając sytuację.
|
|
 |
miej wyjebane a bedzie ci dane
|
|
 |
` prawda boli. wiesz ? mnie już nie interesuje, czy Ciebie to boli..
|
|
 |
Ej niesamowita, ej niezwykła , Dzisiaj tylko my, wszyscy inni na dystans
|
|
 |
jeszcze jedno słowo kotku, a zawołam kolegę, żeby zamknął Ci Twoje usteczka. tak jak lubisz najbardziej. tak jak robią Ci to klienci każdej nocy. przecież ubóstwiasz przychodzić nad ranem opalona od blasku latarni, czyż nie?
|
|
 |
laska, która nadstawia dupę nawet facetowi ze szkolnego sklepiku, obraża mnie kipiąc zazdrością. w takich momentach mam ochotę zanurzyć się w wannie po brzegi wypełnionej wódką i wkroczyć do akcji z karabinem. oczywiście tak, żeby nie połamać sobie paznokci. bo nie wybaczyłam bym suce, gdybym musiała przez nią użyć pilnika.
|
|
 |
W tym momencie serce jest dla mnie jedynie narządem odpowiedzialnym za pompowanie krwi.
|
|
 |
Znalazłam stare pudłko czekoladek. Otworzyłam je i bezmyślnie zjadałam jedną po drugiej wiedząc, ze w końcu mi zaszkodzą. Tak smao zrobiłam z wspomnieniami o Tobie...
|
|
 |
jesteś jak potężny deser z ogromną ilością bitej śmietany. jak już się na Ciebie skuszę to nie mogę się oprzeć. zaczęło się na papierosie. skończyło na butelce wina, wyłączonym telefonie i zamkniętych drzwiach. chciałam Cię tylko zasmakować, a skończyło się na tym, że zjadłam Cię w całości krusząc przy tym na całe swoje życie.
|
|
 |
Ty mozesz miec go na chwile, ja moge miec go od tak i na zawsze
|
|
 |
Co z tego, że istniejesz, skoro nie możesz należeć do mnie ?
Co z tego, że chodzimy do tej samej szkoły, skoro teraz nawet nie mówisz mi "cześć" na korytarzu ?
Co z tego, że oddychasz, skoro nie mogę być na tyle blisko ciebie, by ten oddech poczuć?
Co z tego, że masz serce, skoro nie potrafi ono kochać ?
|
|
|
|