Myślę, że śmierć jest początkiem czegoś innego, czegoś nowego. Kończy pewien etap w naszym życiu, czasami nawet zamyka go na dobre. Zaczynamy żyć bez tej osoby obok, bez jej głosu, dotyku, zapachu. Funkcjonujemy troszkę inaczej albo zmieniamy swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Czasami łapiemy się na tym jak bardzo przywiązanie rządzi naszym życiem. Robimy dwie herbaty, po chwili uświadamiając sobie, że to zupełnie niepotrzebne, wybieramy numer, który jest już nieaktywny, chcielibyśmy coś powiedzieć, czymś się pochwalić, o czymś powiadomić, ale jest już za późno. Gubimy się w zwykłych czynnościach, w przygotowaniu kolacji, kiedy to ta druga osoba kroiła pomidory; w prowadzeniu auta, gdy to właśnie ona informowała nas czy z lewej jest wolne; w zakupach, kiedy dbała o nasze nierozgarnięcie i zawsze miała przy sobie sporządzoną listę produktów. Kiedy odchodzi bliski nam człowiek, cały świat diametralnie się zmienia. Człowiek, który pozostał, staje się kimś innym albo przestaje stawać się kimkolwiek w ogóle.
|