 |
|
a ty kłam dalej, w końcu tak pięknie to robisz .. | stryczu
|
|
 |
|
wytłumaczy mi ktoś dlaczego cały czas zmienia mi się tło ?! | stryczu
|
|
 |
|
"jeżeli nie doznasz cierpienia, nigdy nie przekonasz się czym jest prawdziwe szczęście."- to ja się kurwa pytam gdzie jest moje SZCZĘŚCIE ? | stryczu
|
|
 |
|
chyba oboje mamy ten sam syndrom - gdy tylko coś się pieprzy, wracamy do treningów. dajemy z siebie jak najwięcej. spędzamy całe dnie na salach, byleby tylko nie myśleć. Ty wróciłeś do swojej pasji, ja również - to chyba dobry znak, bo tylko tak jesteśmy w stanie ogarnąć Nasze dziwne światy w któych zawsze priorytetem była pasja, i danie z siebie wszystkiego na treningach. || kissmyshoes
|
|
 |
|
może niektórzy stwierdzą, że jestem inna, i , że to chore - ale zdecydowanie, zamiast kolejnego melanżu, wolę te dwie godziny wieczorem poświęcić na bieganie. zdecydowanie jestem za tym by zamiast wrócić do domu chwiejnym krokiem - przybiec ostatkami sił, ale z uśmiechem na japie - z uśmiechem cudownego zmęczenia, a zarazem spełnienia. bo chyba nie ma nic lepszego, niż radość z małych celów, które osiągamy. || kissmyshoes
|
|
 |
|
jestem tak daleko od Ciebie - i to mnie zabija. nie mam Ci jak pomóc, a powinnam być obok, i wytrącać Ci właśnie butelke wódki z ręki. ogarnij się, proszę - zrób to dla mnie. jak później spojrzę w oczy Twojej mamie? ratuj się, człowieku. rozwala mnie frustracja, bo wiem, że jestem Ci potrzebna, i , że wystarczyłoby kilka moich słów, i chwila obecności - a zawróciłbyś, mówiąc nietrzeźwo: 'dla Ciebie, Żaki. tylko i wyłącznie..' || kissmyshoes
|
|
 |
|
chciała wrócić. odnowić znajomość, i ponownie spróbować. prosiła, błagała - na darmo. patrząc na Nią mam w oczach nienawiść, a w rękach taką moc, że mogłabym ją rozszarpać na drobne kawałeczki. nienawidzę Jej jak psa, jak najgorszego wroga - jak kogoś, kto jedną decyzją przekreślił szczęście w moim życiu. || kissmyshoes
|
|
 |
|
'wyjdź, i daj mi spokój' - wydarł się w moją stronę kumpel. 'nie wyjdę, dopóki nie dowiem się co jest' - odpowiedziałam, rozsiadając się na fotelu. 'Żaklina, ja pierdole.. wypad' - wkurwił się, a ja rozgościłam się jeszcze bardziej. 'Żaklina, kurwa daj mi święty spokój' - wydarł się. ziewnęłam, dodając:'mam czas'. po godzinie siedzieliśmy już obok siebie, z piwem w ręku, po dość długiej rozmowie. 'zawsze jesteś taka uparta?'- zaśmiał się. uśmiechnęłam się odpowiadając:'tak. i jak widać, popłaca'. przytulił mnie, cicho dodając: 'popłaca, jak cholera. mały psychologu', i stukając swoją butelką żubra, w mojego lecha. || kissmyshoes
|
|
|
|