 |
"Proszę Cię tylko o jedno- nigdy nie zmieniaj numeru telefonu. Kiedys tuż przed smiercią wybiorę Twoje imię z ksiązki telefonicznej i nacisnę zieloną słuchawkę . A po twoim słucham? Powiem Ci wszystko, obiecuję. Powiem Ci jak na prawdę było, jak bardzo Cię kochałam i dlaczego nigdy o tym nie mówiłam. Powiem Ci też , że poswiecilam cale swoje szczęscie dla Twojego dobra-zwyczajnie usuwając się z drogi."
|
|
 |
Każda minuta, każda chwila- zdarza się tylko raz.
|
|
 |
Pozwolę Ci zaraz odejść, Ty pozwolisz mi Cię zatrzymać .
|
|
 |
jedni Cię kochają, drudzy nienawidzą.
|
|
 |
Nie zdziw się, kiedy pomylisz dwulicowość z lojalnością...
|
|
 |
Kiedy ja daję Ci rękę to Ty dalej żyjesz w gniewie, pomimo tego ja, nie tracę wiary w siebie, możesz zawsze na mnie liczyć, kiedy będziesz w potrzebie .
|
|
 |
Kiedyś radość i siła, dzisiaj smutek między nami
|
|
 |
Myśli o wolności o jej wielkiej potędze, Ty chciałbyś coś zmienić ale masz związane ręce
|
|
 |
Ludzie są jak wszy - włażą ci pod skórę i zagrzebują się tam. Drapiesz się i drapiesz aż do krwi, ale nie możesz się skutecznie odwszawic. Gdziekolwiek pójdę, wszędzie to samo: ludzie paskudzą sobie życie. Każdy przeżywa jakąś prywatną tragedię. Mamy to już we krwi - nieszczęście, nudę, smutek, samobójstwo. Powietrze jest przesiąknięte katastrofą, frustracją, daremnością. Drap się drap - aż zedrzesz sobie skórę. Mnie jednak ten stan rzeczy dodaje ducha. Zamiast zniechęcac lub przygnębiac, raduje mnie. Krzykiem domagam się jeszcze więcej katastrof, jeszcze większych klęsk, wspanialszego fiaska. Chcę, by cały świat był do niczego, chcę, by każdy zaczochrał się na śmierc.
|
|
 |
Jestem sam, przepełnia mnie straszliwa pustka, tęsknota i lęk. Cały pokój wypełniają moje myśli. Nic poza mną i moimi myślami, moimi lękami. Mógłbym wyobrazić sobie najbardziej niestworzone historie, mógłbym tańczyć, pluć, stroić miny, przeklinać, zawodzić - nikt by się o tym nie dowiedział, nikt nie usłyszałby tego. Myśl o takiej absolutnej prywatności mogłaby mnie doprowadzić do szaleństwa. To tak jak udany poród, wszystkie więzy odcięte. Jesteś odseparowany, nagi, samotny. Błogosławieństwo połączone z agonią. Masz mnóstwo czasu. Każda sekunda przytłacza się jak góra. Toniesz w niej. Pustynie, morza, jeziora, oceany. Zegar wybija godziny jak rzeźnicki topór. Nicość. Świat. Ja i nie ja.
|
|
 |
Znają imię me, znają moją twarz -nie ból ukryty w głębi mnie, pełen fałszu trans, znów zakładam maskę, światło w oczy, muszę grać- przedstawienie trwa ...
|
|
 |
Ten świat zalany jest łzami, nie dajemy nic od siebie więc nie dostajemy sami.
|
|
|
|