 |
Uśmiecham się i myślę, że człowiek zawsze na nowo odnajduje człowieka - przez miłość. I że to jest rzecz najważniejsza i najbardziej trwała w życiu ludzkim.
|
|
 |
Mam wrażenie, że kiedyś siądę i zacznę się śmiać, jak mogłam tak po prostu zmarnować część życia, z której teraz nic nie mam.
|
|
 |
Nie ma we mnie nic, co możesz jeszcze zranić./esperer
|
|
 |
Co mam zrobić, żebyś w końcu na mnie spojrzał? Jak mogę sprawić, że się zakochasz w kimś takim jak ja? Kimś, kto nie zasłużył na szczęście, na bycie kochanym, na wszystko co dobre, bo sam nie jest dobrym człowiekiem. A jednak ja wciąż łudzę się, że jestem czegokolwiek warta, że w końcu moje życie się odmieni, każdy dzień przestanie być łudząco podobny do poprzedniego i będzie niósł ze sobą obietnicę czegoś lepszego. Wiem, że nie zasłużyłam na cokolwiek, że nic mi się nie należy, nic mi nie przysługuje, ale nikt mi nie może zabronić marzyć. Modlę się o kilka chwil szczęścia, choć na nie nie zasłużyłam. Sama od środka powoli umieram, zabijam się nienawiścią do siebie jak i do świata. Jesteś jedyną osobą, która byłaby w stanie sprawić, że będę szczęśliwa, ale ty nawet tego nie zauważasz. / dustinthewind
|
|
 |
Czy to nie zadziwiające, jak bardzo można cierpieć, kiedy wszystko jest właściwie w porządku?
|
|
 |
"Siema ziomuś, zakochałem się znowu,
znasz doskonale mnie, zrozum, miałem niebanalny powód,
ona jest niemożliwa chciałbym ją pokazać wszystkim,
i nie ukrywam, że ciągle przeszywa moje myśli"
|
|
 |
nie mogę być z tobą, ale zawsze będę twoja.
|
|
 |
i o to właśnie chodzi, co nie? bo masz przyjaciół, a kiedy coś się dzieje, to zostaje tylko garstka. moi się sypnęli. i wiesz kurwa, jak to jest. masz masę znajomych, a potem nie masz nawet z kim na spacer wyjść. / A.A.
|
|
 |
Fantazjowanie i marzenie może złamać człowiekowi serce.
|
|
 |
Czasami mam takie dni, gdy trudno powiedzieć, że jestem. Zagłuszam się i chowam w ciemnym, nieznanym przez nikogo koncie. Jestem tam kilka minut lub godzin. Bywa, że można to określić jako kilkanaście. Chyba coś przełamałam w sobie, chyba stałam się innym człowiekiem. Tak jakby wyczuwałam to w ciele i w duchu. W krwi i kościach. W pękających myślach i uczuciach. Tak jakby stałam się niedozwolona. Nie chciałam nikogo do siebie dopuścić. Zero rozmów, zero bliskości, zero ciepła. Może zdałam sobie sprawę, że to i tak już nic nie zmieni i dlatego stało się tak a nie inaczej. Ale wiem... Wiem, że gdzieś głęboko we mnie płonie dalej ta naiwność, chęć zaczerpnięcia się świeżym powietrzem i zatrucia go chemikaliami będącymi w moim organizmie.
|
|
 |
2.To wszystko tak systematycznie by upadało, a ja rosłabym w energię zaczerpniętą z ludzi - już tych skażonych. Chyba muszę iść, uciekać. Żeby sama nie upaść przez nich. Chciałabym ze sobą kogoś zabrać. Mieć na chwilę. Ale kogoś wyjątkowego, dalekiego, wybranego przeze mnie. Kogoś komu nie ufam, lecz zaufam. Istotę z którą będę się dogadywać. Człowieka, który ulegnie mi pod każdym względem. Chociaż, nie pod każdym. Pragnęłabym, aby zatrzymał mnie, gdy będę chciała odejść. Kogoś, kto pomagałby mi w każdej kwestii i bronił nawet wtedy, gdy nie będę mieć racji. Chyba jestem potworem. Chyba za bardzo panuję. Chyba za mocno chcę. I to chyba przemienia się w napewno. Czuję, że to ostatnia nadzieja. Czy się podniosę? A może upadnę? Odpowiedz mi.
Odpowiedz Boże...
|
|
|
|