 |
któregoś dnia nie będę miała nic do ukrycia. żadnej rany, żadnej blizny, żadnych czarnych myśli. opowiem Ci wszystko, od początku do końca, nie pomijając żadnych mrocznych, bolesnych i haniebnych detali. może zrozumiesz.
|
|
 |
nie potrafię Ci tego pokazać, udowodnić, powiedzieć. nie jestem w stanie. nie ma takich słów i nie wiem, jak to zrobić... a nawet jeśli wiem, to nie przekażę Ci tego teraz. może kiedyś, na pewnie nie dziś, dziś wziąłbyś mnie za chorą psychicznie.
|
|
 |
mam wszystko zapisane w dwóch zeszytach i tutaj. większość myśli, snów, marzeń, stanów, bólu i uczuć. tyle, ile byłam w stanie zrozumieć, nazwać słowami, przenieść na papier, ile mogłam i ile chciałam. coś, co choćby w połowie może odzwierciedlić to, co do ciebie czuję.
|
|
 |
kocham Go. tak po prostu, bez żadnych pytań, zastanowień, przewracania oczami, marszczenia czoła, półsłówek, żartów. ale też bez obietnic, próśb, przeprosin, nie trzeba.
|
|
 |
czy jestem szczęśliwa? mimo wszystkiego, co mam wciąż żyję w obawie, przed jednym fałszywym krokiem, nierozważnym, nieprzemyślanym posunięciem. jestem pełna wątpliwości, czy to jest prawdziwe, czy świat, w którym żyję nie jest jednym wielkim blefem losu. boję się, że mogę stracić wszystko.
|
|
 |
dla mnie to też jest zaskoczeniem. nie sądziłam, że umiemy kochać, że taka miłość jeszcze istnieje. czysta, bezinteresowna, prosta,
a piękna w swojej prostocie i zwyczajności. nieziemska i niezwykła, choć tak bliska każdemu z nas. taka miłość, ta sama od wieków, od tysiącleci. ta siła, dzięki której trwają pokolenia, najpotężniejsza ze wszystkich, moc, której nic nie złami, nawet śmierć.
|
|
 |
nigdy nie możesz się poddać, a co jeśli odpuścisz tuż przed samym celem?
|
|
 |
trzeba cieszyć się chwilą, bo w niej ukryta jest istota spełnienia i szczęścia. myśląc wciąż o przyszłości i podążając bez pamięci za jutrem wciąż czujemy strach, niepewność, obawę. a lęk nigdy nie idzie w parze ze szczęściem.
|
|
 |
by w przyszłość bezczelnie patrzeć, wyciągnąć środkowe palce.
|
|
 |
wyobraź sobie, jak może kochać chory psychicznie. jak kocha małe dziecko, oddane temu i tylko temu bezpowrotnie, trzymające swoją miłość głęboko w sercu, zarazem nie umiejąc jej ukryć. tak, kocham Go, jak pojebana.
|
|
 |
boję się poczuć szczęście, tak po prostu, bez niczego. boję się dopuścić je do siebie i się nim cieszyć. boję się, że będę musiała za niego zapłacić, zbyt wysoką cenę, chociaż tak na prawdę wiem, że wszystko mamy już wyregulowane.
|
|
 |
jak przyjaźń to na prawdę, miłość to na zawsze, poznałem sam na sobie, serce boli, gnębię zdrajce!
|
|
|
|