 |
jestem niewolnicą bólu, niewolnicą cierpienia. żyletek, igieł, noży, krwi, Ciebie, może przede wszystkim.
|
|
 |
trzymam w ustach żyletkę, wiem, że moje słowa ranią, teraz też samą mnie.
|
|
 |
zabij, a później weź nóż i wycinaj po kawałku serca.
|
|
 |
rozcinam stare blizny, rozrywam nie do końca wygojone rany i patrzę, jak wciąż wypryskuje z nich świeża krew.
|
|
 |
kolejny raz sama zawodzę swoje zaufanie, więc powiedz, jak mam liczyć na ludzi.
|
|
 |
nie ufam ludziom, a niepewność mnie zabija.
|
|
 |
po raz kolejny rzucam się w otchłań gwiazd, chociaż wiem, że nikt mnie nie złapie. skaczę ze świadomością, że najprawdopodobniej uderzę głową o ziemię już ostatni raz. stoję nad krańcem przepaści i zasypiam z nadzieją, że tak będzie lepiej. nie ma już innego wyjścia, nie potrafię, nie umiem, a może po prostu nie chcę. jestem świadoma, że to jedyny sposób, aby jeszcze choć przez chwilę szybować, mimo, że zdaję sobie sprawę, czym to grozi i jak się skończy.
|
|
 |
zabiłby jakby ktoś mnie zranił, a sam rani najbardziej. | net
|
|
 |
chcę Go, pragnę, jak nigdy nikogo innego, pierwszy raz spotykam się z takim uczuciem, powoli dzień za dniem czuję, jak zaczyna mi się to wszystko wymykać z pod kontroli, to już nie ja mam słabość do Niego, to słabość ma mnie, trzyma w garści, nie uwolni.
|
|
 |
mój pokój przesiąknął twoim zapachem, kładę się na ziemi, zamykam oczy i oddycham najgłębiej, jak potrafię.
|
|
|
|