 |
'myślisz, że to jest warte, że Ty jesteś warta tego, żeby się o Ciebie starać?'zapytał.'nie wiem, z tego co widzę po Twoim zachowaniu to nie jestem'powiedziała ze łzami w oczach.'mylisz się, gdybyś tylko wiedziała...'przerwał.'co wiedziała?nic nie wiem, nigdy nic nie mówisz, ciągle mówisz, że nic się nie dzieje, powiedz mi, choć raz mi powiedz ile dla Ciebie znaczę, jeżeli nic nie powiesz, będzie oznaczało, że znaczę tyle co nic i wyjdę'wypowiedziane słowa pod wpływem złości obijały się o ściany Jego serca, nie odpowiedział nic, a Ona wyszła. Gdyby tylko wiedziała, gdyby tylko wiedziała, że znaczy dla Niego więcej niż wszystko, więcej niż narkotyki czy inne nałogi, że dla Niej je odstawił, gdyby tylko wiedziała, że kocha Ją do szaleństwa, że jest dla Niego całym światem, byli by razem, byli by najszczęśliwsi na świecie, problem w tym, że On nie potrafił mówić o uczuciach, ponieważ już raz się sparzył, nie rozumiał, że odpychając Ją niszczy Jej serce,tak samo jak swoje./samowystarczalna
|
|
 |
Był kimś ważnym ? nie, był tylko moją pierwszą prawdziwą miłością, pierwszą osobą na widok, której moje serce chciało wyskoczyć i iść Jego serca, był pierwszą i ostatnią myślą w ciągu dnia, był kimś, kogo darzyłam ogromnym uczuciem, kimś kogo mogłabym całować cały czas, Jego oczy mogłabym oglądać w nieskończoność, a w Jego ramiona mogłabym się wtulać już tak do końca swoich dni, albo i do końca świata. był kimś najważniejszym ? gdzie tam, wydaje się Wam. / samowystarczalna
|
|
 |
bo ja nigdy nie uważałam, za fajne to, że Ona ma Ciebie - czyli cały mój świat, nigdy też nie uważałam za fajne to, że trzymasz Ją za rękę i mówisz 'jesteś moja, a ja Twój.' / samowystarczalna
|
|
 |
'dlaczego nigdy nie mówisz o tym co Cię boli?' zapytał z lekką złością. 'znów mam stwarzać problemy i kłótnie ? znów mam się trudzić? wysłuchiwać, jak po raz kolejny obiecujesz, że będzie inaczej, że zaczniesz się starać tak jak kiedyś, a tak naprawdę, będzie to trwało jeden dzień? przecież to za każdym razem jeszcze bardziej boli, a wiesz dlaczego ? bo Ty obiecując, robisz nadzieję, że chcesz naprawić nasz związek, a tak naprawdę nic nie robisz. ' - odpowiedziałam, wygarniając Mu wszystko. widząc ból w Jego oczach, nie żałowałam wypowiedzianych słów, w końcu łzy w moich były codziennością. / samowystarczalna
|
|
 |
W przeciwieństwie do Ciebie, pamiętam wszytko; ogromne uczucie, miłość do bólu, każdą wylaną łzę, czy też każdą kłótnie, każde spotkanie, wspólne wagary, wspólne wieczory spędzone u mnie w domu, ogrzewanie się w zimne dni pod moją kołdrą oraz namiętne pocałunki pod nią. Pamiętam każdy szczegół związany z Twoją osobą, miło, że Ty chociaż pamiętasz moje imię. / samowystarczalna
|
|
 |
Boże, spraw, abym już nigdy nikogo nie pokochała tak jak Jego... W sumie nie muszę Cię o to prosić, nikogo nie mogę przecież kochać równie mocno. / samowystarczalna
|
|
 |
co noc, głaszczę swoje serce w formie pocieszenia. zapewniam, że wszystko wkrótce będzie dobrze, ułoży się. biedne, nie przywykło jeszcze do tego świata, do kłamstw.
|
|
 |
skłaniasz się ku ostateczności. jesteś w stanie zacisnąć zęby, skrupulatnie udawać, że zapomniałaś i jest w porządku. wymazując przeszłość, zbliżać się do Niego, równocześnie grając na nowych zasadach oraz zapominając o starym układzie. zero uczucia w tym wszystkim. desperacja, by tylko znów poczuć Jego pełne usta.
|
|
 |
wnikał w detale. co mnie irytowało, wiele po mnie poprawiał, coś ulepszał. denerwował się chociażby, kiedy nie miał odpowiedniego papieru do zapakowania prezentu. wyblaknięte kolory, czy pomidor źle ułożony na serze żółtym, były jedynie początkiem Jego obsesji. wkrótce uznał, że Jego wygląd, ubrania, pokój czy czas, nie zasługują na mnie. zniknął, żegnając mnie pocałunkiem perfekcyjnie złożonym na policzku.
|
|
 |
zakładał, że zacznę coś odszczekiwać, rzucać się, może zacisnę pięść i histerycznie walnę Go w ramię, kiedy powie mi o tym wszystkim, co zrobił. ale stałam, patrzyłam na Niego, spokojnie oddychałam, a w końcu, choć może powinnam wybuchnąć płaczem czy cokolwiek żałosnego, uśmiechnęłam się. - ogarniasz? właśnie powiedziałem, że Cię zdradziłem. - przełknęłam ślinę, by w końcu się odezwać. - dawno? - posłał mi zdziwione spojrzenie, tak jakby zamiast tego oczekiwał pytania o to z kim. podał okoliczności, dzień. Jego źrenice rozszerzyły się jeszcze bardziej, gdy stając na palcach lekko Go pocałowałam. - brawo, kochanie, 1:1. nawiasem, niepozorni Ci Twoi znajomi. konkretni. - gdybym Go nie znała nie zauważyłabym jak pod podejrzeniami zmieniającymi się teraz w fakty, zgina się wewnętrznie z bólu. Jego oczy były kiepskie w udawaniu.
|
|
 |
bez słowa patrzyłam na Jej mokre rękawy, którymi skrupulatnie co kilka sekund ocierała zapłakane oczy, wygłaszając monolog o tym, jak był cudowny. nie musiałam słuchać. co wieczór w głowie odtwarzałam sobie to wszystko, co teraz mówiła, lecz ze mną w roli głównej obok Niego - całowanie w czubek nosa, wyuzdane pomruki, sprośne żarty, najlepsze pocałunki, dłonie omamiające moje ciało, gryzienie warg i płatku uszu. och ironio, najgorsze było to, że wcale nie odczuwałam żalu patrząc na tą dziewczynę - jedynie radość, że nie wyszła ze związku z Nim z lepszym bilansem, aniżeli ja.
|
|
 |
gdybym nie potknęła się o krawężnik, nie rzuciła jakiegoś przekleństwa pod nosem, nie zaczęła szukać papierosów w torbie, z zupełną nieuwagą, czy zauważyłabym Cię, i czy Ty również zatrzymałbyś wzrok na moim spojrzeniu? może gdyby nie to roztargnienie, minęlibyśmy się, jak gdyby nigdy nic. nie poprosiłabym Cię o ogień do podpalenia fajki, a Ty zamiast zwyczajnie spełnić tę prośbę, nie zaprosiłbyś mnie na kawę, pewny, że w kawiarni na przeciwko na pewno mają jeszcze jeden wolny stolik, dla nas.
|
|
|
|