 |
|
A czym jest lepsze jutro w obrazie sennych powiek, jak serce w pół złamane i w nic nie wierzy człowiek?
|
|
 |
|
Próbuję patrzeć w przyszłość, przeszłości niosąc brzemię. Czuję smak porażki, bo znów mam żyć bez Ciebie.
|
|
 |
|
To jest silniejsze. Ta nieodparta chęć pisania z Nim. Jest silniejsza ode mnie, od mojego wnętrza i od mojego serca. Wiem, że nie mam prawa robić sobie żadnych nadziei, że jeszcze będzie, jak kiedyś, że będziemy umieli ze sobą rozmawiać, ale może coś nam się uda naprawić? Może odbudujemy chociaż część naszego dawnego życia? Kiedyś rozmowy z Nim bardzo mi pomagały. Dziś są taką odskocznią od świata, spojrzeniem na życie z innej perspektywy. Z perspektywy dojrzalszej emocjonalnie osoby, która jest wzbogacona o masę doświadczeń. Dziś mogę mówić zupełnie inaczej niż kiedyś, ale wiem, że przy Nim właśnie mogę być tą dziewczyną, która potrafi okazać ból, smutek. Jest tym kimś przy kim mogę się złamać, kiedy coś mnie z przeszłości uderza w serce bądź duszę. Bo znał mnie wtedy, zna mnie dziś.. Może nie ma tak wielkiego wpływu na to co robię, co myślę i co czuję, ale wie co zrobić, co powiedzieć, aby dawne życie odeszło. Rozmowy z Nim pomagają mi poukładać, to co jest wciąż w rozsypce.
|
|
 |
|
Powinnam odejść od Niego. Nie powinnam w ogóle pojawiać się w Jego życiu i tworzyć mętliku. Ale nie umiem odejść, nie teraz, kiedy jesteśmy bliżej, a przynajmniej mam takie odczucie. Rozmawiamy coraz więcej i z dnia na dzień bardziej szczerze. Znów się otwieramy przed sobą, a może to tylko chwilowy wytwór mojej wyobraźni? Jednak kiedy widzę nasze poprzednie rozmowy, to naprawdę jest duża w nich różnica. Ta szczerość jest silniejsza. Momentami mam wrażenie, że jest tak, jak było kiedyś, ale jeszcze nie do końca. Chociaż chwilowo wszystko zmierza w dobrym kierunku. Czy na długo? A może to kolejna chwila, gdy wszystko będzie trwać parę dni, a później ponownie nastąpi wewnętrzny rozpad i znów wszystko legnie w gruzach, jak zawsze? Przecież nie może być idealnie, nigdy nie będzie. Ale teraz, kiedy jest tak inaczej.. Mam większą nadzieję na to, że jeszcze uda nam się coś odzyskać, że może uda nam się odzyskać naszą przyjaźń.
|
|
 |
|
Wiem, że nie chcesz tej miłości, wiem również, że pomiędzy Nami jest przepaść i żadne z Nas nie potrafi zbudować mostu, po którym moglibyśmy do siebie dotrzeć, ale kocham Cię wiesz? Kocham Cię rano, kiedy otwieram oczy, kocham przy śniadaniu, kiedy mieszam kawę łyżeczką, kocham Cię kiedy odpalam papierosa i kiedy zakładam buty. Kocham Cię rano, przed południem i po południu, kocham Cię wieczorem i w nocy, kocham w każdej chwili mojego nędznego życia. Kocham Cię i nie przestanę, póki nie staniesz przede mną, nie spojrzysz w oczy i powiesz, że to co było między nami nie ma dla Ciebie już żadnego znaczenia./mr.lonely
|
|
 |
|
Zniknie, jak wszyscy inni. Zniknie i odejdzie. Jak każdy, kto był wcześniej. Bo ja nie zasługuję na nic więcej. Nie zasługuję na obecność uczuć, czy miłości w moim życiu. Ja już dawno przestałam mieć prawo do tego, aby ktoś mnie kochał. Już dawno to zrozumiałam, ale jeszcze, gdzieś wewnątrz pragnęłam, aby było inaczej. Lecz nie mogę się dłużej oszukiwać, bo nikt mi nie da żadnej gwarancji do tego, że kiedyś coś się ułoży, że będę potrafiła powiedzieć, że jestem uśmiechnięta, bo mam szczęście przy swoim boku. To nie jest możliwe, nie w moim przypadku. Zawsze kiedy coś więcej miałam, to szybko to traciłam. Każdy związek niszczyłam, bo nie umiałam zatrzymać przy sobie faceta. Teraz nie mam prawa nikogo kochać. Nie powinnam, nie mogę. Ale uczucia są czasami silniejsze. Niekiedy uderzają w nieodpowiednim momencie i niszczą, to co było cenne i ważne. Ale wszystko traci swoją wartość, także i moje serce traci swój termin ważności w uczuciach.
|
|
 |
|
Słowa bolą, często bardziej niż ludzkie czyny. Bolą i tak mocno uderzają w dusze oraz serce. Łamią wszystko to co się buduje niekiedy latami. Niszczą wiarę, odrzucają nadzieję, chociaż chce się w coś wierzyć. Niszczą taką codzienność. Są rutyną, ale w pewnych momentach za bardzo rzucane są w serce. Ocierają się o duszę i niszczą to co ma sens. Niszczą normalne życie. Traci się przez nie grunt, który zdobywało się pod nogami. Ale cóż, czasami trzeba z tym walczyć. Nawet jeżeli słowa mają zniszczyć wnętrze, to trzeba z nimi walczyć. Bo one nie mają prawa niczego zepsuć, nie mają prawa do zniszczenia jakiejkolwiek podstawy. Słowa tak cholernie bolesne są niczym trucizna. Duszą, wyciskają wszystkie uczucia, a później odbierają siłę. Są jadem, na który nie ma odtrutki.
|
|
 |
|
nie lubię świąt. nie widzę w nich tego co reszta. jest szaro i smutno. na siłę robię wszystko aby chociaż trochę poczuć ten klimat, ale na marne. te kilka dni w roku, są moimi najgorszymi. miliony życzeń o nowego chłopaka, o dobre oceny, żebym nie niszczyła sobie urody, bla bla bla. w te dni czuję się samotniejsza niż kiedykolwiek. zamiast uśmiechu - łzy. zamiast kolęd - łzawe ballady. zamiast gorącej herbaty - butelka wina. zamiast pierników - paczka fajek. co wieczór siadam na oknie i spoglądając w niebo przeklinam każdą z gwiazd. nienawidzę świąt. nienawidzę całej tej hipokryzji obecnej w każdym słowie i geście. nie ma jego, nie ma obok mnie ani jednej bliskiej mi osoby. smutne? prawdziwe.
|
|
 |
|
Powtarzam sobie codziennie, nie możesz się dziewczyno poddać, ale z dnia na dzień coraz bardziej wątpię w siłę tych słów. Nie mam sił do tego, aby walczyć z przeszłością, aby walczyć z życiem i tą innością. Ciągły brak akceptacji siebie, kolejny ciąg niepowodzeń i ta nudność życia. Ciąg rutyny, która zaczyna tak niespotykanie mocno we mnie uderzać. Z coraz to mocniejszym hukiem uderza się o moje serce. Bronię się przed tym. Bronię się, jak mogę, ale nie wytrzymam zbyt długo. Nie jestem w stanie uciec daleko od życia. Nigdy nie byłam w stanie, a teraz? To tylko powstaje coraz częściej taka rutyna, która przebija się przez moją duszę. I chociaż bardzo bym chciała coś w tym zmienić, to mam odczucie, że nie dam rady. Jeszcze nie teraz. Jakbym przeczuwała, że moje życia na nowo zostanie wystawione na próbę, której będę musiała podołać. Jeżeli tego nie zrobię upadnę, ale tym razem silniej niż kiedykolwiek.
|
|
 |
|
Chciałbym, żebyś była tutaj właśnie teraz, w tym momencie, w tej najcięższej chwili, która sprawia, że spadam gdzieś w otchłań przeszłości, którą wciąż żyję. Żyję Nami, żyję Tobą przy moim boku, kiedy staliśmy razem wpatrzeni w niebo, wypatrujący kolejnej spadającej gwiazdy mającej spełnić nasze najskrytsze życzenia. Ja miałem tylko jedno, do dziś niezmiennie to samo. Chciałem, żebyś już zawsze była przy mnie, byś budziła się obok mnie z tym uśmiechem, który był dla mnie wszystkim, byś dotykała dłonią mojego policzka tym samym dając pewność, że tak dotykasz tylko mnie. Życzenia i spadające gwiazdy przestały mieć dla mnie znaczenie, kiedy straciłem Ciebie z oczu. Przestałem patrzeć w niebo, bo w każdej z gwiazd widziałem Twoją twarz, która przypominała mi o rozstaniu. Odeszłaś razem z sercem, które kochało Cię tak jak jeszcze nikt nie kochał. Byłaś ostoją do której chętnie wracałem,a dziś stał się nią pokój pełen Twoich zdjęć i wspomnień,które sprawiają,że jedna butelka to za mało./m.lo
|
|
 |
|
Bo my mamy zbyt mało odwagi. Nie potrafimy wprost przyznać się, że potrzebujemy właśnie siebie, bo to o sobie śnimy i czekamy aż kiedyś dziwnym zbiegiem okoliczności wpadniemy na siebie gdzieś na mieście. Nie mamy odwagi, by zrobić ten pierwszy krok i polegamy na przypadku, który już kiedyś popchnął nas ku sobie. Lubimy ze sobą rozmawiać i tęsknimy do siebie, a gdzieś między wierszami naszych rozmów można wyczytać to błagalne 'zostań jeszcze, potrzebuję przecież Ciebie'. To wszystko jest szalone, bo jesteśmy tak daleko od siebie i powinniśmy przestać robić sobie złudne nadzieje, powinniśmy zapomnieć o sobie i o tym co było, by każde z nas mogło zacząć nowe życie, ale boimy się tej pustki i samotności, tego momentu kiedy nie zostanie już nic. Jesteśmy dla siebie stworzeni, ale duma nie pozwala nam tego przyznać i powiedzieć, że to czas aby wreszcie wszystko naprawić. Popatrz w jak beznadziejny sposób marnujemy swoje życie. / napisana
|
|
|
|