 |
Nie zatrzymam Cię. Będę tęsknił, ale to było Twoje marzenie, chciałaś zwiedzać Świat, daje Ci to szczęście, podróże. Ciężko mi z tym, ale nie chce zabrać Ci czegoś co sprawia Ci tak wielką radość. Pisz do mnie, opowiadaj wszystko ze szczegółami, dzwoń gdy będziesz miała tylko wolną chwilę, o każdej porze dnia i nocy. Nigdy, ale to przenigdy o mnie nie zapominaj, kochaj mnie bo ja kochać będę Cię wciąż. Nie płacz, przecież wiesz, że zawsze będę przy Tobie tym razem troszkę inaczej. Żegnaj.
|
|
 |
ile będziesz żył marzeniami, weź się do roboty!
|
|
 |
potem nie chcesz już, żeby to było takie jak opisywali w książkach. nie chcesz, żeby ktoś znał już te emocje, bo zapoznał się z lekturą. chcesz indywidualności i przeżywania tego w sposób, jakby takie uczucie jeszcze nie istniało. nie potrzebujesz uśmiechów ludzi na Twoje rumieńce na polikach, a jedynie Jego ramion i jelonków skaczących po wątrobie.
|
|
 |
jedynym lekiem jaki zaczęliśmy uznawać na grypę, ból brzucha czy miłość, była wódka.
|
|
 |
zakocham się na nowo, żeby zapomnieć. wypchnę Cię z serca innym.
|
|
 |
gdzieś z Pezetem w głośnikach wracają tamte obrazy. wers o wypełnianiu czasu - a mi przed oczami stają noce z upijaniem się do nieprzytomności, które było jedynym lekarstwem na rzeczywistość. papieros wypalany w niezakłóconym niczym milczeniu. 'mogłoby być dobrze...' i gorycz - dlaczego my nie mogliśmy odnaleźć na to sposobu?
|
|
 |
nie wiem nawet jak mam zareagować, jeśli chodzi o los tej dziewczyny. pogubiłam się, gdy sądząc, że pakuje się w konkretne bagno, uśmiechała się do mnie z triumfem w oczach, jakby podkreślając fakt, że znów go zdobyła - po stracie, która była podobno moją winą. chciała, żebym ja przeżywała katorgi, a mnie było stać wyłącznie na litość i ulgę, że jej ramiona, nie moje, oplata frajer, w tak zaawansowanym stadium tejże cechy.
|
|
 |
wyrosłam z dziecięcej naiwności i pochopności. zdarza mi się myśleć o konsekwencjach i patrząc w przyszłość, martwić o kontuzje czy choroby, które mogą zaprzepaścić to, co buduję. nie wierzę w ten kolorowy świat, który na moje oko, to tylko chore udawanie każdego tchnienia natury. na tym etapie jest tak, jakby ktoś odbarwił mój świat o kilka odcieni, paradoks tej całej, cudnej dorosłości tkwi tylko w tym, że wciąż wierzę w miłość.
|
|
 |
Przechodząc obok miejsca gdzie się poznaliśmy, zatrzymaj się i przypomnij sobie czasem o Nas. Idąc w tłumie, módl się by przypadkiem mnie spotkać. Wmawiaj sobie, że facet który przeszedł obok Ciebie, pachniał zupełnie jak jak. Oglądając komedię, wyobrażaj sobie jakbym był obok, jakbym śmiał się z Tobą tak jak wcześniej. Obrażaj się, lecz zaraz śmiej, ponieważ zawsze gilgocząc Cię doprowadzałem do tego. Trzymaj telefon i czekaj aż napisze, zawsze to robiłem. Myśl o mnie, tęsknij.
|
|
|
|