 |
imituję radość, będąc, wśród ludzi. boję, się wybuchnąć, spazmatycznym płaczem, gdy zobaczą, że nie jest ze mną dobrze i zaczną pytać, co się stało.
|
|
 |
podjęcie decyzji jest o wiele bardziej skomplikowane, niż jej wybór.
|
|
 |
aż wstyd mi się przyznać, że należę do płci żeńskiej. podstępne i wredne. bez krzty wyrozumienia.
|
|
 |
czekając, na lepsze jutro, potykam się, o niespełnione nadzieje i zawiedzione złudzenia.
|
|
 |
nienawidzę poranków. budząc, się uświadamiam, sobie, że znów czeka, mnie podła rzeczywistość. wstając, z łóżka, szepczę, do siebie, że jestem, gotowa ponownie się rozczarować.
|
|
 |
całe, życie mi się pieprzy. a ja bezradnie siedzę, na parapecie, z papierosem w ręku, myśląc - 'co ma być, to będzie'.
|
|
 |
ja się nie złoszczę, nie można tego nazwać gniewem. po prostu mam dość codziennych rozczarowań.
|
|
 |
moje, źrenice, są rozszerzone od rozczarowania. nie mogę, wykrztusić, słowa z przerażenia, losem, którym zostaję obdarowana.
|
|
 |
a co jeśli przeżyłam całe swoje szczęście w moim parszywym życiu, a nawet tego nie zdołałam zauważyć?
|
|
 |
każda moja łza, jest jak morze naiwności.
|
|
 |
nie patrz, na mnie. przestań. nienawidzę swoich niekontrolowanych wybuchów płaczu.
|
|
 |
życie legło mi w gruzach w nieodpowiednim momencie. jak zwykle, dzieje się to w tym kiedy najmniej się go spodziewałam. jak zwykle, wtedy kiedy wydawało mi się, że jestem szczęśliwa.
|
|
|
|