 |
|
twój oddech na moich ciężkich skroniach,
koisz bojaźń, mój świat to paranoja
|
|
 |
|
otwieram oczy, budzisz mnie pocałunkiem,
jesteś obok, studzisz stres - to nietrudne
|
|
 |
|
więzy słabną, nerwy słabną, uczucie gaśnie
|
|
 |
|
smak miłości która niszczy i upaja
|
|
 |
|
Jej wymarzone życie nie miało tak wyglądać, chciała wyjechać do matki która obecnie znajduje się w Los Angeles. Mogła założyć tam własne studio tatuaży, tak strasznie kochała malować. Gdyby była możliwość cofnięcia czasu zgodziłaby się na wyjazd z mamą a nie zostać z babcią i dziadkiem którzy stosowali na niej okrutne i staroświeckie metody wychowawcze. Częściowo wytresowała ją ulica, atmosfera garstki dziwnych i niechcianych dzieciaków stała się jej najbliższymi przyjaciółmi, byli dla niej jak siostry i bracia. Sytuacja w której się znajdowała była okropna, tanie nalewki, codzienne libacje i seks stało się jej znakiem rozpoznawczy. Nie umiała tym razem patrzyć na widok martwego ciała noworodka który z niej wychodził. Definicja uśmiechu nie była jej znana, szczęście zostało ukryte gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi przekleństwami które Bóg kierował w jej stronę.
|
|
 |
|
ja wierzę w swój cel, to ma być w głowach i czterdziestu milionach serc
|
|
 |
|
gdy zwątpisz siłę znajdź w ufności, w to, że miłosierdzie jest większe od waszych słabości
|
|
 |
|
cały wieczór mnie pociągasz więc nie mówmy o poglądach
|
|
 |
|
wierzyć, że my to coś więcej, ja i ty to coś więcej.
prawda, miłość, nadzieja, szczęście
|
|
 |
|
miej nadzieje. ona może pokonać każdą z granic
|
|
 |
|
i mocno chce mimo, że inni nie chcą wierzyć
|
|
 |
|
wiem to, więc dlaczego czasem
tak cholernie boli
|
|
|
|