 |
w żaden sposób nie chciałem nigdy Cię zranić, nasz temperament zostawił ślad między słowami
|
|
 |
lepiej pożegnać się z klasą, niż w ogniu pretensji szarpać nerwy, niszczyć się wzajemnie psychicznie. od zemsty przez zazdrość, do nieszczerych intencji, wiedziałem, że byłaś z innym, sam nie byłem święty
|
|
 |
jesteś mi najbliższą, dla Ciebie chcieliby mnie zabić. tylko powiedz, jak wtedy sobie beze mnie poradzisz?
|
|
 |
obiecywałaś mi prawdę, podarowałaś mi pasje, prosiłaś żebym obiecał, ze będę z Toba na zawsze. i co? zmieniłaś nagle zdanie, tak niby wygląda koniec? znam Cię lepiej niż Ty samą siebie, więc pytam jak możesz..
|
|
 |
dasz mi co moje, znasz mnie, więc to raczej jasne, od gówniarza przesiadujesz ze mną noce nim zasnę
|
|
 |
|
To chyba nie jest takie proste kochać. Ofiarowywać siebie każdego dnia, co dzień rano być w gotowości ze swoim sercem przepełnionym uczuciem, a nocą tęsknić do utraty tchu. Być obok, na każde zawołanie, na prośbę, na własne chęci, na zawsze. Starać się przez cały czas i pokazywać, że tak bardzo nam zależy. Utwierdzać w tym przekonaniu siebie i innych. Obdarowywać pocałunkami, wyrażać oczami, kochać sercem, być sobą. A co jeśli w pewnej chwili zapragniemy przestać? Czy ta miłość nagle przestanie istnieć, czy może w takim razie nigdy miłością nie była? Czy wszystko co było zniknie i pozostanie wielka pustka? Czy utrata boli, a zapełnienie nicości jest niemożliwością? Jak mocno trzeba kochać, by po utracie zagubić się w labiryncie uczuć? Czy w takim razie warto ofiarować siebie drugiemu człowiekowi? Czy bez miłości można żyć? [ yezoo ]
|
|
 |
inna wytrzymać by nie była ze mną w stanie, to zdanie jak kilka innych - znam już na pamięć, i koleżanki Twoje, ta banda od narzekań, takie mają doświadczenie, że nikt na nie nie czeka
|
|
 |
I found true love and I’m not prepared for us to break this love, that sure isn’t fair. They'll never know how much you will hurt for us to break no ordinary affair
|
|
 |
wydrapałbym każde oczy wlepione we mnie tak tępo, że aż czuje jak oblepia mnie przeciętność. inna miała być codzienność, nasza wielkość miała iskrzyć a wygasa, gdy tak teraz na nią patrzę a ty milczysz..
|
|
 |
choć zawsze widzę cię, ja nie czuje cię znów, czekam na mały cud, który mógłby to przerwać. Ci wszyscy obcy wokół myślą, że mamy wszystko, niech wezmą spokój, zabiorą oczywistość, chcę usłyszeć głos, nie słyszę go choć jesteś blisko, powiedz coś, potem mogę zniknąć
|
|
 |
rozmawiamy ze sobą coraz mniej, siebie chciwi, jakby ktoś pomiędzy nami porozstawiał szyby
|
|
 |
te kilka słów może uratować dziś, mów do mnie i nie pozwól mi iść
|
|
|
|