 |
nie martw się, ja wiem, że przy Twoich kumplach nie istnieje. nie uśmiechnę się do Ciebie, nie spojrzę, a nawet nie powiem Ci cześć. żeby przypadkiem któryś z Twoich sympatycznych kolegów nie pomyślał, że masz chociaż odrobinę uczuć.
|
|
 |
najgorzej jest jak czujesz, że nie masz nic. u nikogo nie możesz znaleźć wsparcia. co druga osoba ze znajomych wysyła Ci fałszywy uśmiech.czuje po prostu, że mój stan, moje emocje i odczucia wyglądają jak jedno wielkie ' ja pierdole ' .
|
|
 |
jeśli umrę i ten frajer przyjdzie na mój pogrzeb, obiecuję że zmartwychwstanę i przypierdolę mu zniczem.
|
|
 |
lekcja polskiego, nauczycielka dała nam jakieś zadanie gdzie trzeba było wymienić cechy charakteru. - jacy są ludzie ? - zapytała pisząc coś na tablicy. - zazdrośni. - rzuciłam patrząc w jego stronę. - obrażalscy. - syknął chamsko się uśmiechając. - nieufni. - powiedziałam. - zdradliwi. - dopowiedział. - zapatrzeni w siebie. - wyszeptałam cicho. - uparci. - patrzył na mnie aroganckim wzrokiem. - kłamliwi. - rzuciłam. - mimo iż udają że mają wszystko gdzieś to im zależy.- powiedział. - i kochają tych których nie powinni. - syknęłam spuszczając wzrok. - tęsknią udając że tak nie jest. - odparł cicho wpatrując się we mnie tymi kurewsko zielonymi tęczówkami i wstając w ławki wyszedł z klasy. po pięciu minutach napisał mi smsa o treści '' kocham Cię i zależy mi na Tobie. czy ty tego nie widzisz ?
|
|
 |
Przeszywający wiatr. Szare przytłaczające niebo i brudny śnieg raz w tygodniu oświetlony słabym promieniem słońca. Dzień za dniem spędzony z herbatą i kocem podciągniętym pod samą brodę. Chcę już długich wieczorów oblanych czerwonym słońcem. Nocnych rozmów z milionem gwiazd nad głową. Chcę tego jaskrawego słońca i wyczekiwanego powiewu chłodnego wiatru.
|
|
 |
` dziś rano zorientowałam się, że uśmiecham się bez powodu. później zorientowałam się, że myślę o Tobie.
|
|
 |
Bo wiesz miłość nie umiera. Zdarza się jej czasem zdrzemnąć, ale zwykle budzi się jeszcze silniejsza.♥
|
|
 |
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
|
|
 |
-Mamo! kiedy będzie obiad? -Jak zrobię to będzie. -Mamo ! Idę na Impreze. -kiedy będziesz? -jak wrócę to będę.
|
|
 |
skarbie nie mów mi, że kochasz jeśli na twarzy masz wymalowane 'mówię to każdej'
|
|
|
|