 |
Gdybym tylko chciał, mógłbym tam teraz być, wiesz? Z Tobą, tam na górze. Obejmować Cię i przytulać do swojej klatki piersiowej. Wsłuchiwać się w Twój miarowy oddech i patrzeć, jak przy rozmowach drgają Ci powieki. Podziwiać każdy Twój ruch i patrzeć jak w tańcu każdy osobny detal dopracowujesz do perfekcji nawet bez ćwiczeń. Czuć w sobie bicie Twojego serca w chwilach, kiedy nasze usta były jednością. Chować Cię w swoich ramionach we wszystkich momentach, w których świat byłby tylko nasz. To wszystko byłoby takie proste, gdybym tam był, obok Ciebie, prawda? Może moglibyśmy nadrobić ten czas, w którym nie było nam dane być razem. Czas, w którym każdy powiew wiatru był jak Twój dotyk, a blask słońca jak błysk Twoich oczu. Dużo się przez ten czas nauczyłem Eliza. Nauczyłem się tęsknić i żyć umierając z miłości. \mr.filip
|
|
 |
'Popatrz, tamta świeci najbardziej, widzisz?' zapytałem. 'A nie tamta?' wyciągnęła ku górze swoją maleńką rączkę. 'Możliwe. W sumie to tak, chyba tak' uśmiechnąłem się. Mała w pewnym momencie przestała się wiercić. Wpatrując się w niebo z przejęciem zaczęła płakać. Odwróciłam ją przodem do siebie i spojrzałem na nią pytającym wzrokiem. "Filip.. A Eliza, to ona.. No ten, ona jest tam szczęśliwa?' szepce. Zbity z tropu starałem się znaleźć odpowiedź. 'Spójrz na tę gwiazdkę, którą znalazłaś. Tę najładniejszą, widzisz?' podniosła do góry oczy i po chwili pokiwała twierdząco głową. 'To Eliza. Taka Eliza jaką pamiętasz. Ta sama Eliza, która jakiś czas temu nie potrafiła żyć bez Karoliny i umiała godzinami się z nią bawić, nawet jeśli była bardzo zmęczona. Ta Twoja ulubiona Eliza kochanie' odpowiedziałem wycierając ręką jej mokre policzki. Po raz kolejny spojrzała w niebo i uśmiechnęła się. 'Pilnuj mnie Eliza, bo tylko Ty umiałaś mnie tak pilnować. Nawet Filip tak nie umie' \mr.filip
|
|
 |
I nie mów mi, że wiesz co czuję, bo nie jesteś w stanie nawet wyobrazić sobie tego piekła, które przeżywam bez niej każdego dnia. \mr.filip
|
|
 |
Stoję nad Twoim grobem. Chyba nie klei nam się rozmowa, bo dziś jesteś jakoś wyjątkowo milcząca, nawet w mojej wyobraźni. Mówię do Ciebie ze złudna nadzieją wyczekując na odpowiedź, której przecież nie usłyszę już nigdy. Zaciągając się papierosowym dymem zastanawiam się czym zasłużyłem sobie na to wszystko. Na cierpienie, ból, na samotność, na pustkę. Mam przed oczyma, dziś inaczej niż zwykle, nie Twój obraz, ale siebie. Siebie sprzed kilku miesięcy. W tym samym miejscu, co teraz widzę chłopaka, który płacze. Jeden podmuch wiatru uświadamia mi, że dziś jest inaczej. Dziś nie jestem już otoczony łzami. Nie ma Cię tu już tak jak kiedyś, a ja mimo to czuję Twój zapach, Twoją dłoń w mojej dłoni. Mijają mnie tłumy ludzi przychodzących tu jakby na czas. Zapalają znicz, kładą na grób kwiaty i w biegu odchodzą. Wyglądają jakby się bali. Ja się nie boję, zostaję. Zostaję z Tobą Eliza, by nie tęsknić. Zostaję, by upoić się Twoją obecnością. Zostaję byś wiedziała, że Cię kocham, wciąż. \mr.filip
|
|
 |
On mnie kocha, tylko jeszcze o tym nie wie.
|
|
 |
Czuję się żałośnie, czekając na wiadomość od Ciebie. Po tym wszystkim co Mi zrobiłeś. Jestem gotowa Ci wybaczyć, pomimo tego, że jeszcze nie przeszło Ci przez myśl, żeby mnie przeprosić.
|
|
 |
nie bardzo wiem co się dzieje, ale pojebało się
|
|
 |
wciąż uwielbiam to chamstwo w jego oczach
|
|
 |
wyglądała jak miłość, choć jebała fałszem
|
|
 |
ludzie stanowczo za rzadko patrzą sobie w oczy.
|
|
 |
Uśmiechnął się do mnie w taki sposób, że gwałt na nim, każdy sąd uznałby za czyn całkowicie usprawiedliwiony.
|
|
 |
[1] Huczuhucz po raz kolejny przypomina mi jak teraz jest, tu wszędzie gdzie jej brakuje. 'Jest tak samo, może tylko trochę smutno, i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć' powtarzam razem z nim, a do oczu napływają łzy. To chyba pierwszy wpis, który kieruję nie do niej, ale do siebie. Bilans zysków i strat mojego życia jest momentami bardzo wygórowany i tylko dzięki niej przeważają w nim dobre chwile, mimo tego, że więcej życia spędziłem bez niej. Kim dla mnie była? Życiem - proste. Niczym więcej, niczym mniej. Po prostu życiem. Sercem. Sercem, którego już nie mam. Bo to, co teraz czuję kładąc rękę na klatce piersiowej to tylko praca kawałka mięśnia, który zmusza mnie do funkcjonowania, bo tego co mam teraz nie można nazwać życiem. Moje prawdziwe serce, to serce, które dawało mi żyć, a nie tylko istnieć, leży razem z nią przysypane ziemią na środku cmentarza, który dziś jest jak mój drugi dom.
|
|
|
|