 |
zamknąć oczy, zniknąć w nocy.
|
|
 |
chciałabym spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć, że cholernie jestem zagubiona, ale lepiej nie mówmy już nic do siebie...
|
|
 |
smaku twego nie znam, choć tak często cię mam na końcu języka.
|
|
 |
zbierała kapsle z tymbarków, wierzyła w horoskopy, chociaż ostatnio wszędzie
nie było widać miłości to czekała, kupowała, wiedziała, że w końcu przybędzie.
|
|
 |
każda wiadomość od Ciebie sprawia, że uśmiecham się do telefonu.
|
|
 |
nie zawsze żyję dobrze, bo żyję chwilą....
|
|
 |
a miałam być uśmiechnięta, przepraszam.. ale teraz nie mam powodów i nie potrafię.
|
|
 |
wyjdę. wyjdę dziś w deszczu, zapalę papierosa. siądę na najdalszym krawężniku od miejsca, które znam. będę myśleć. tak długo, aż zapomnę. aż dym wypruje mi płuca.
|
|
 |
zauważyła, że na myśl o nim serce bije jej mocnej ...
|
|
 |
chciałabym zobaczyć Twoją minę, na wieść o tym, że nie żyję
|
|
 |
drętwo leżała na ulicy z coraz płytszym oddechem. było za ciemno, aby ktokolwiek mógł ją zauważyć. za późno, aby ktokolwiek tamtędy przechodził. ostatkami sił przyłożyła swoją dłoń do ucha. nasłuchując swojego ustającego tętna, zagryzała wargi z przeszywającego ją bólu. boso z rozmazanym makijażem i splątanymi włosami, leżała na chodniku ulicy w kałuży krwi. deszcz zaczął padać jak opętany, straciła przytomność. następnego dnia tuż o świcie znaleziono jej ciało. obok niej leżał pistolet umazany krwią. w jednej z dłoni trzymała kartkę papieru. przechodzień przystanął i podniósł świstek ówcześnie dzwoniąc na policje. było na nim napisane, małymi niezgrabnymi literkami : 'sprawca - miłość.'
|
|
|
|