 |
działasz na mnie rozpierdalająco.
|
|
 |
Był wszystkim czego potrzebowałam.
|
|
 |
Wystarczyło Twoje jedno słowo, bym rzuciła się w przepaść. Zamieniła swoje życie w koszmar, a przyjaciół na tanie wino.
|
|
 |
Proszę tylko nie odchodź. Nie przeżyję kolejnego rozstania.
|
|
 |
Kocham Go tak cholernie mocno, że nie mogę oddychać.
|
|
 |
spoko - jedź mnie od najgorszych, wymyślaj na mnie brednie i napierdalaj ile wlezie , tylko mam jeden, pierdolony warunek, na który najwyraźniej Cię nie stać - patrz mi w oczy robiąc to wszystko, skurwielu.
|
|
 |
Ile można nie zasypiać,
nie jeść, nie oddychać?
|
|
 |
Jedynym u czuciem, który mi towarzyszył był strach. Strach przed tym, że Cię stracę. Wcześniej czy później musiało to nastąpić. Najbardziej bałam się, że znikniesz bez słowa.
|
|
 |
Patrzyłam Ci w oczy. I nie mogłam powiedzieć nic. Tak jakby głos ugrzązł mi w gardle. Uśmiechałeś się. Wiedziałam, że kiedyś odejdziesz. I wtedy bardzo zaboli.
|
|
 |
Zniknęłam gdzieś w połowie drogi donikąd.
|
|
 |
Wymykałam się śmierci, ale ta, uparcie, zawsze po mnie wracała.
I znów wróciła. Tyle, że tym razem, wybrała sobie zaskakująco odmiennego wysłannika.
Do tej pory wszystko było proste. Bałam się, to próbowałam uciec. Nienawidziłam, to próbowałam walczyć. Moje reakcje nie były skomplikowane, bo i zabójcy, z którymi miałam do czynienia, podpadali tylko pod jedną kategorię – wszyscy, bez wyjątku byli potworami, wszyscy byli moimi wrogami.
A teraz… Prawda jest taka, że kiedy kocha się tego, kto chce cię zabić, brakuje wyboru.
|
|
 |
Choć było oczywiste, że nie jestem w stanie go dogonić, na drżących nogach ruszyłam za nim w głąb lasu. Nie zostawił za sobą żadnych śladów, a liście znieruchomiały po kilku sekundach, ja jednak uparcie szłam przed siebie. Nie myślałam o niczym innym, prócz tego, że muszę go odnaleźć. Nie mogłam się zatrzymać - przyznałabym wtedy że to koniec. Koniec miłości. Koniec mojego życia.
|
|
|
|