 |
żarowka świeci mi po oczach, czuję, że nic nie muszę, nawet otulić się w kocach, bo cichy szept kołysze mą duszę. /skinny-love
|
|
 |
pytam ściany o sens życia, nie mając przed nimi nic do ukrycia. robię przy tym głupie miny, godne zagubionej dziewczyny. jednak nadal pustka w głowie, ściana/sufit nic nie powie. /skinny-love
|
|
 |
przestaję naiwnie wierzyć w bajki, wyrzucam z pamięci zabawki i lalki. tonę w rzeczywistym świecie, reaguję na ciche szeleśnięcie. nie topie smutku w łzach i spokojnie śpię po nocach... mhm taa, a 0=2+2. -.- /skinny-love
|
|
 |
za oknem mgła i trwająca w niej tajemnica. jak to możliwe, że pogoda odzwierciedla mój nastrój już poraz któryś tam. w głowie też widzę tylko zarys myśli, spadających z pseudo nieba uczuciowych myśli. /skinny-love
|
|
 |
dawno nie obudził mnie dżwięk smsa około 3 nad ranem, a wierzyć się nie chce, bo coś czuję, że choćby to była idiotyczna informacja o wygranej Mercedesa, na mojej twarzy i tak zagościłby nikły uśmiech. /skinny-love
|
|
 |
ehem. znowu patrząc na zegarek zobaczyłam godzinę typu 20:20. pmyślałam nawet cholernie proste życzenie, ale nie. dupa. spełnianie marzeń tymczasowo niedostępne. /skinny-love
|
|
 |
- cz. 2 -
i wtedy oprzytomniała, że przecież szła na matmę. zwolniła uścisk i spojrzała Mu w oczy. powiedziała, żeby dał jej minutkę. i weszła na matematykę. wszyscy w klasie jednocześnie na nią spojrzeli. czuła to, jednak niewzruszenie, prawie jak w transie podeszła do swojej ławki. wzieła torbę i mruknęła przyjaciółce Jego imię. ta w jakiś dziwny sposób od razu wszystko zrozumiała. no i minutkę później zamykała za sobą drzwi sali, mówiąc "do widzenia" w kierunku osłupiałej pani. wyszła spowrotem na korytarz. a On na nią czekał. wzięła Go za rękę i pociągnęła w kierunku wyjścia. On znowu coś jej szeptał, ale ta usłyszała jedynie dwa słowa. mianowicie "kocham cie". i nadla cicho łkała ze szczęścia. reszta nie była ważna. ręka w rękę szli razem na wagary. ona z Nim. .. .. i wtedy się obudziła. łzy płynęły strumieniami po policzkach. chciała, by sen był rzeczywistością. "chciałabym przeżyć to naprawdę." - zdążyła jeszcze pomyśleć zanim otarła łzy /skinny-love
|
|
 |
- cz. 1 -
Była w szkole. jak zwykle spóźniona na lekcję matematyki. torbę miała w
sali, bo przyjaciółka, wyręczyła ją, biorąc za nią torbę wypełnianą
książkami. idąc zobaczyła Jego klasę, stojącą przed salą od historii.
na chwilkę odwróciła wzrok. a gdy spojrzała spowrotem, ujrzała Jego
kumpli leżących na podłodze przed salą od matematyki. przed salą do
której ona się wybierała. to było conajmniej dziwne. a On jakby nigdy
niec stał obok. no, ale cóż szła dalej,, niby niewzruszona. jednak
kiedy próbowała ich wyminąć, ci popchnęli ją w przeciwną stronę. prosto
w Jego ramiona. przytulił ją, a w tym samym momencie wszystko wokół
przestało mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie. łzy mimowolnie
popłynęły jej po policzkach. On coś do niej szeptał, ta jednak
kompletnie nie rozumiała sensu słów. była szczęśliwa do granic
możliwości. na chwilę rozejrzała się wokół. Jego klasa patrzyła na nich
ja na jakieś zjawisko paranormalne. /skinny-love
|
|
 |
Cholernie zimno. Cholernie źle. Cholernie pusto. A serce drży na samą myśl, że łzy są blisko. /skinny-love
|
|
|
|